Królewicz na białym rumaku
Jeśli jesteś mężczyzną przejdź od razu do zdania numer 4. Jeśli jesteś kobietą, nie próbuj mi wciskać kitu, że nie było takiego epizodu w twoim życiu, w którym chciałaś być księżniczką. Mogło to być jednym z marzeń małej dziewczynki, albo westchnieniem podczas prac domowych w nieco późniejszym wieku. Dużym czynnikiem kształtującym osobowość, są bajki czytane w dzieciństwie. Zostałam wychowana na takich klasykach literatury jak: Kopciuszek, Śnieżka, Śpiąca Królewna, Calineczka. Któż ich nie zna? Kto z nas nie wsłuchiwał się z rozdziawioną buzią w te przejmujące historie? Wszystkie te opowieści, choć różne, mają wiele wspólnych, wręcz sztampowych motywów. Mowa tu o bajkach, w których głównym bohaterem oczywiście jest młoda dziewczyna. Każdy chyba potrafi kilka wymienić. Zwykle kobietka jest przecudnej urody, zwykle biedna, zwykle pracowita, zwykle spotyka ją jakaś niesprawiedliwość, zwykle dzielnie sobie z tym radzi. Taką jednak wisienką na torcie oklepanej fabuły jest ślub i taram tara... żyli długo i szczęśliwie. Ile razy słyszy te słowa mała dziewczynka? Wystarczająco, by ją nieumyślnie zindoktrynować. Jaka podprogowa myśl jest w tym zawarta? Małżeństwo rozwiąże wszystkie twoje problemy. Z księciem oczywiście... Ślub, wesele, a potem już z górki. Juuuhuuu!! Prosto w najbliższe drzewo.
Zastanówmy się przez chwilę. Dla ilu kobiet ślub jest czymś do czego dążą całe życie? A dla ilu spełnia się później to magiczne „długo i szczęśliwie”? Hmmm... czy to dlatego, że nie żyjemy w bajce? A może mamy chwilową przerwę w dostawie królewiczów? W baśniach przeplatają się obrazy rzeczywiste z fikcyjnymi. Dzieci łatwo odróżniają, że chłopcy i dziewczynki istnieją w normalnym życiu, a wróżki i ogry tylko na kartach książek. Są domy i przedmioty przejęte z realnego świata, są i odpicowane chatki z piernika na jednej nodze zapożyczone z bardziej lub mniej trzeźwej wyobraźni. A jak w takim razie sprawa ma się ze szczęśliwym małżeństwem? Czy nie powinniśmy tłumaczyć od razu dzieciom, że to też zalicza się do świata fantastycznego? Nie piszę tutaj, że związek kobiety i mężczyzny nie ma dobrych stron i wspaniałych chwil. Niektóre aspekty są wręcz bardzo przyjemne. Chodzi mi o to, że nie jest ono ciągłym błogostanem. Bajki typu "i żyli długo i szczęśliwie" nie są głupie. Pobłądziliśmy jednak troszkę z ich interpretacją.
Dziewczyna wychowana na takich bajkach ma bardzo wysokie wymagania odnośnie swojego męża. Po pierwsze ma ją traktować jak księżniczkę, no przecież, wiadomo. Po drugie ma być dzielny, odważny, mężny, silny najlepiej niezniszczalny. Po trzecie ma być opiekuńczy, troskliwy, delikatny i wyrafinowany. Po czwarte żona ma być zawsze w centrum jego wszechświata. Poza tym oczywiście przystojny, schludny, mądry, błyskotliwy, urzekający zawadiackim uśmiechem. No, to by były tak z grubsza te podstawowe cechy.
Weźmy na przykład takiego Kopciuszka. By z tej bajki zrobić prawdziwą historię, wystarczy zacząć ją czytać od tyłu. Najpierw ślub, a potem sprzątanie, pranie, gotowanie. Czego symbolem miałby być pocałunek Śpiącej Królewny? Wielkiej miłości? Czy raczej tego, że już nigdy więcej w życiu nie będzie dane jej się po prostu porządnie wyspać? A taka Śnieżka? Myślicie, że królewicz by się pofatygował, gdyby najpierw nie zdała testu z zarządzania domem, karmienia, sprzątania, prania i opieki nad siedmioma krasnalami? Calineczka miała w życiu więcej przygód niż drużyna pierścienia, wykaraskała się z niejednej sytuacji bez wyjścia. I cóż ją spotkało? Siedzenie przy księciu nad jednym nudnym stawem do końca życia. Teraz, to się trochę naigrywam. Chciałam jedynie zobrazować pewnego rodzaju stereotypowy nonsens. Kobieta, kiedy wyjdzie za mąż osiąga szczyt marzeń, mission accomplished, znaleziono świętego graala, fanfary. U boku faceta, każdy dzień będzie już tylko lepszy od poprzedniego, zero zmartwień, jest ustawiona do końca życia. No... nie... Małżeństwo jest super, ale od wypowiedzenia przysięgi przy ołtarzu, każdy kolejny dzień to walka. Nie mówię tutaj, żeby się naparzać na pięści. Chodzi mi o życiowe walki z przeciwnościami, z problemami, z trudnościami, z wypadkami, z niepowodzeniami, ze słabościami. Nie wszystkie te walki wygra za ciebie mąż, choćby nie wiem jak był silny i jak bardzo cię kochał. Ojciec, mąż, syn, królewicz, prezydent, adwokat, czy ninja, każdy z nich jest w końcu tylko człowiekiem.
I co teraz? Jak żyć? Kto wybawi biedną, niewinną niewiastę od tego brutalnego, złowieszczego świata? Kto jest w stanie uchronić przed czyhającym zewsząd złem? Kto jest w stanie pokochać tak mocno, żeby oddać za kogoś życie? Kto wysłucha? Pocieszy? Uleczy?
Mój mąż jest najsilniejszym mężczyzną jakiego znam, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Konkurować z nim mógłby jedynie mój tata. Czasem jednak problemy okazują się być silniejsze. Miewałam pretensje do tego, który miał być moją tarczą i moją ochroną, że nie potrafi rozwiązać tego, z czym się borykałam. Nie dostrzegałam, że on też się borykał, że jego też potrafiło coś przerosnąć. Pewnej nocy, kiedy nie mogłam zasnąć, z bolącą głową unoszącą tony przytłaczających spraw, Bóg jasno do mnie przemówił. Czemu masz pretensje do męża? On nie jest tutaj od tego. Ja jestem.
Wtedy wszystko pojęłam, całe moje rozumienie związku jakim jest małżeństwo przemieniło się diametralnie. Co Bóg mówi na temat małżeństwa?
Niech mąż oddaje powinność żonie, podobnie i żona mężowi. Żona nie ma władzy nad własnym ciałem, lecz mąż. Podobnie i mąż nie ma władzy nad własnym ciałem, lecz żona. (1Kor 7,3-4)
Niech więc każdy z was z osobna miłuje swoją żonę jak samego siebie, a żona niech poważa swego męża. (Ef 5,33)
Dosyć to wyrównane, nie sądzicie? Oczywiście są w Biblii fragmenty odnoszące się do męża, jako tego fizycznie silniejszego, który ma być głową rodziny, chronić i dbać o żonę i dzieci. Są jednak fragmenty, gdzie Bóg mówi, że choć słabsze fizycznie, kobiety też są silne.
Podobnie wy, mężowie, żyjcie z nimi umiejętnie, okazując im szacunek jako słabszemu naczyniu kobiecemu i jako tym, które współdziedziczą łaskę życia, aby wasze modlitwy nie doznały przeszkód. (1P 3,7)
Siła i godność są jej strojem; będzie się cieszyła jeszcze w przyszłości. Otwiera swe usta mądrze i na jej języku jest prawo miłosierdzia. (Prz 31, 25-26)
Bóg traktuje nas jednakowo, mamy swoje prawa i swoje powinności. Każdemu wyznaczono swoje działki, swoje pola do popisu. Ale dlaczego utarło się, że mężczyzna ma rozwiązywać problemy żony, swoje i najlepiej jeszcze ciotecznej siostry ze strony sąsiada? Dlaczego utarło się, że to właśnie mąż ma spełnić marzenie o długim życiu w szczęśliwości? Pomyśl…
Kogo możesz obarczyć swoimi problemami?
Wszystkie wasze troski przerzućcie na Niego, gdyż on troszczy się o was. (1P 5, 7)
Przerzuć swój ciężar na Pana, a on Cię podtrzyma; nie dopuści nigdy, by miał się zachwiać sprawiedliwy. (Ps 55,22)
Kto Cię pocieszy?
Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a ja wam dam odpoczynek. (Mt 11, 28)
Który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, abyśmy i my mogli pocieszać tych, którzy są w jakimkolwiek ucisku, taką pociechą, jaką sami jesteśmy pocieszani przez Boga. (2Kor 1,4)
Kto da Ci siłę i obronę?
Wzmocnijcie się i bądźcie mężni, nie bójcie się ani się nie lękajcie ich, gdyż PAN, twój Bóg, on sam pójdzie z tobą, nie porzuci cię ani cię nie opuści. (Pwt 31, 6)
Nie bój się, bo ja jestem z tobą. Nie lękaj się, bo ja jestem twoim Bogiem. Umocnię cię, wspomogę cię i podeprę cię prawicą swojej sprawiedliwości. (Iz 41, 10)
PAN podtrzymuje wszystkich, którzy upadają, i podnosi wszystkich przygnębionych. (Ps 145, 15)
Kto się Tobą codziennie opiekuje?
A wiemy, że wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga, to jest tych, którzy są powołani według postanowienia Boga. (Rz 8, 28)
Powierz Panu swoją drogę i zaufaj mu, a on wszystko wykona. (Ps 37,5)
Kto zna Cię najlepiej?
Wiesz, kiedy siedzę i wstaję, z daleka znasz moje myśli. (Ps 139,2)
Nawet wszystkie włosy na waszej głowie są policzone. (Mt 10, 30)
I nie potrzebował, aby mu ktoś dawał świadectwo o człowieku. On bowiem wiedział, co było w człowieku.(J 2,25)
Kto Cię najlepiej rozumie i nie ma pretensji?
Zanim na moim języku pojawi się słowo, ty, PANIE, już je znasz. (Ps 139,4)
(…) Przebaczę bowiem ich nieprawość, a ich grzechów nigdy więcej nie wspomnę. (Jr 31,34)
Wymazał obciążający nas wykaz zawarty w przepisach, który był przeciwko nam, i usunął go z drogi, przybiwszy do krzyża. (Kol 2:14)
Kto oddał za Ciebie życie?
Lecz Bóg okazuje nam swoją miłość przez to, że gdy jeszcze byliśmy grzesznikami, Chrystus za nas umarł. (Rz 5, 8)
Każda kobieta potrzebuje skały, która będzie niewzruszona, przez którą żaden problem się nie przebije, która przetnie wpół najpotężniejszą z fal szalejącej wokół burzy.
I wszyscy pili ten sam duchowy napój. Pili bowiem ze skały duchowej, która szła za nimi. A tą skałą był Chrystus. (1Kor 10,4)
Kto zatem prawdziwie się chowa pod postacią królewicza z bajki? Jezus Chrystus.
Pomyśl, wszystkie te księżniczki po weselu przeprowadziły się do krainy mlekiem i miodem płynącej, zamieszkały w zamku i niczego im nie brakowało. Jezus obiecał nam Królestwo, gdzie góry będą opływać sokiem owocowym, a pagórki mlekiem, panować będzie niezakłócone bezpieczeństwo, pokój i sprawiedliwość. Królewny po uratowaniu przez księcia miały zapewnione długie i szczęśliwe życie. Jezus obiecał nam życie wieczne bez stresu i smutku, gdzie nawet dziecko będzie mogło beztrosko bawić się w pobliżu jadowitych węży. Wyobrażacie sobie jak cudownie byłoby wychowywać dzieci w takich realiach? Nie trzeba by się było przejmować tym, że dziecko zrobi sobie krzywdę, że się otruje, zakrztusi, przeziębi, zachoruje. No sielanka perfekcyjna, tak, to by można było co roku rodzić kolejnego skarba (oczywiście bez żadnego bólu).
Tak jak wszelkie utrapienia i problemy przytoczonych powyżej księżniczek kończą się w momencie ich ślubu, tak i nasze się skończą w dniu wesela Pana Jezusa. Czy dla niektórych to jest szok? Skandal i herezja? Cóż, Biblia mówi o zaślubinach Jezusa z jego oblubienicą. Co to za szczęściara? Ty, jeśli jesteś częścią kościoła. Ale kościoła w rozumieniu biblijnym, nie religijnym. Kościół nie jest budynkiem, w którym uwielbia się Boga, kościół to ludzie, którzy go uwielbiają. Słowo „kościół” czyli „eklezja” z języka greckiego dosłownie znaczy „zgromadzenie”. Bo gdzie dwóch lub trzech w Imieniu Jego, tam też obecny jest Jezus.
Jestem bowiem zazdrosny o was Bożą zazdrością; zaślubiłem was bowiem jednemu mężowi, aby przedstawić was Chrystusowi jako czystą dziewicę. (2Kor 11,2)
I usłyszałem jakby głos wielkiego tłumu i jakby głos wielu wód, i jakby głos potężnych gromów mówiących: Alleluja, bo objął królestwo Pan Bóg Wszechmogący. Cieszmy się i radujmy, i oddajmy mu chwałę, bo nadeszło wesele Baranka, a jego małżonka się przygotowała. I dano jej ubrać się w bisior czysty i lśniący, bo bisior to sprawiedliwość świętych. I powiedział mi: Napisz: Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę weselną Baranka. I powiedział mi: To są prawdziwe słowa Boga. (Obj 19, 6-9)
Odkupieni PANA powrócą i przyjdą na Syjon ze śpiewem, a wieczna radość będzie na ich głowach. Dostąpią radości i wesela, a smutek i wzdychanie znikną. (Iz 35:8)
Wtedy król powie do tych, którzy będą po jego prawej stronie: Przyjdźcie, błogosławieni mego Ojca, odziedziczcie królestwo przygotowane dla was od założenia świata. (Mt 25,34)
Jednym z bardziej oklepanych cytatów, który księża wybierają podczas udzielania ślubu, jest tekst:
I powiedział: Dlatego opuści mężczyzna ojca i matkę i połączy się ze swoją żoną, i będą dwoje jednym ciałem. (Mt 19,5)
Mało kto jednak zna głębszy kontekst zawarty przez Pawła w Liście do Efezjan:
Dlatego opuści człowiek swego ojca i matkę i połączy się ze swoją żoną, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, lecz ja mówię w odniesieniu do Chrystusa i kościoła. (Ef 5,31-32)
Uuu, robi się ciekawie, nabiera zupełnie innego znaczenia. Znaczy, że małżeństwo jest proroctwem tego, co ma nadejść, abyśmy rozumieli relację, jaką Jezus ma z kościołem. W sensie, że Jezus reprezentujący męża z wersetu, ma stać się jednym ciałem z kościołem reprezentowanym przez żonę? Nie. To już się stało.
On też jest głową ciała – kościoła; on jest początkiem i pierworodnym z umarłych, aby we wszystkim był pierwszy; (Kol 1,18)
Bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus głową kościoła, jest on też Zbawicielem ciała. (Ef 5,23)
Jak bowiem ciało jest jedno, a członków ma wiele i wszystkie członki jednego ciała, choć jest ich wiele, są jednym ciałem, tak i Chrystus. Bo wszyscy przez jednego Ducha zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało, czy to Żydzi, czy Grecy, czy niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni w jednego Ducha. Ciało bowiem nie jest jednym członkiem, ale wieloma. (…) Wy zaś jesteście ciałem Chrystusa, a z osobna członkami. (1 Kor 12, 12-14, 27)
No więc co? Było już to wesele czy nie? Zaślubiny były, a raczej współcześnie nazwalibyśmy to zaręczynami, ale wesele dopiero się odbędzie. W ówczesnej tradycji żydowskiej zaślubiny składały się z trzech części. Pierwszą było pisemne porozumienie rodziców i przyjęcie posagu. To miało miejsce, kiedy Jezus zapłacił za nas na krzyżu swą krwią. Druga to zaręczyny, czyli przemarsz pana młodego z jego kolegami o dwunastej w nocy do domu pani młodej i wraz z nią z powrotem. Tutaj kłania się znajomość przypowieści o pannach mądrych i głupich. Trzeci etap to dopiero uczta weselna. Wiecie gdzie jeszcze występuje ten oklepany, a niekoniecznie w pełni rozumiany werset o jednym ciele? W Księdze Rodzaju, odnośnie Adama i Ewy. Tylko dlaczego Bóg mówi, że opuszczą ojca i matkę skoro ich nie mieli? Bóg w całej Biblii daje nam wskazówki, kto czyta niech rozumie. Ten werset został tam zamieszczony, byśmy mieli pewność, że już wtedy było wiadomo, co zrobi Jezus i kim dla niego będzie kościół. Dlaczego to Ewa ugryzła zakazany owoc? Bo to ona reprezentuje tutaj metaforycznie kościół. Co robi zatem Adam, który w przenośni ukazuje Jezusa?
A gdy kobieta spostrzegła, że owoc drzewa był dobry do jedzenia i miły dla oka, a drzewo godne pożądania dla zdobycia wiedzy, wzięła z niego owoc i zjadła; dała też swemu mężowi, który był z nią; i on zjadł. (Rdz 3, 6)
Adam odpowiedział: Kobieta, którą mi dałeś, aby była ze mną, ona dała mi z tego drzewa i zjadłem. (Rdz 3, 12)
Czytając ten fragment zawsze myślałam, że wypowiedź Adama była próbą samousprawiedliwienia i zrzucenia całej winy na Ewę. A co jeśli nie? Adam pamiętał ostrzeżenie Boga, że jeśli zjedzą z tego drzewa to na pewno umrą. Może to, co Adam chciał wyrazić było bardziej w takim kontekście: Boże, kobieta którą mi dałeś z mojego ciała, zjadła… i umrze, nie chcę żyć bez niej, nie chcę byś mi ją zabrał, gdzie ona tam i ja, dlatego ugryzłem.
Nie wiem, czy taką postawę miał Adam, ale wiem z pewnością, że to właśnie postawa Jezusa. Przyszedł na ziemię, aby ponieść grzech swojej oblubienicy-kościoła, bo jego miłość do nas jest większa niż śmierć. Niewyobrażalne co?
Rzekł jej Jezus: Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. (J 11:25)
Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. (Rz 8, 38-39)
Nie zaznają już głodu ani pragnienia, nie porazi ich słońce ani żaden upał; Ponieważ Baranek, który jest pośrodku tronu, będzie ich pasł i poprowadzi ich do żywych źródeł wód, i otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu. (Obj 7, 17)
Czy to nie jest prawdziwe „i żyli długo i szczęśliwie”?
felietonyspodambony@gmail.com
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.