Plugastwo, gnojówka i krzyż

Co tak naprawdę stało się wtedy na krzyżu? Mam wrażenie, że dla wielu ludzi ukrzyżowanie i zmartwychwstanie jest jakimś tam mniej czy bardziej wiarygodnym faktem, który każdy zna. Niestety niewielu rozumie. Boży plan zbawienia i uratowania ludzkości zaczął się w momencie, kiedy Adam i Ewa nie posłuchali Boga, lecz szatana. Właśnie w tym momencie, rezygnując z niebiańskiej opieki wpadli w jadowite sidła. Zjedli z drzewa poznania dobra i zła. Poznali zło w najczystszej postaci i odtąd musieli stawiać mu czoła każdego dnia. Jak i my do dzisiaj. W raju królował Bóg. Ta ziemia jednak poddana jest szatanowi. Dlaczego?

Ludzie zgotowali sobie taki los, stawiając rady i pokusy diabła ponad przykazanie Boże, sami wybrali komu chcą być posłuszni. Szybko przekonali się o swoim błędzie, ale było już za późno. Bóg jednak nadal chce przywrócić raj dla każdego człowieka, dlatego umarł za Ciebie, abyś mógł żyć wiecznie. Znajdujesz się teraz w miejscu, w którym dano Ci poznać dobro i zło. Pójdziesz za głosem Boga czy szatana? Wybierasz życie czy śmierć? Ludzie oskarżają Boga o wszelkie niegodziwości tego świata, wszechobecne zło, niesprawiedliwość, głód, nieustanny przelew krwi. Naprawdę? I że niby za to wszystko odpowiedzialny jest Bóg? Bo z tego co ja wiem, to Bóg stworzył świat idealny. Ogród, w którym panował ład i porządek, człowiek nie znał smutku, łez, bólu, stresu i podatków. Zwierzęta nie rozszarpywały się zgodnie z prawami łańcucha pokarmowego, ale żyły w perfekcyjnej symbiozie. Ba, sam Bóg spacerował sobie spokojnie alejkami i bulwarami. Adam i Ewa, korona stworzenia, byli tam panami, mogli robić absolutnie wszystko. Co by nie pierdli, to by mieli, jak nasze rozpieszczone dzieciaki dzisiaj. Bóg tak ich kocha. Istniało tylko jedno drzewo, którego owoców nie mogli jeść. Jedna jedyna reguła, jedna jedyna zasada, jedno jedyne prawo. Rozumiecie to? W ogrodzie urządzonym przez samego Stwórcę, gdzie wszystko było idealne, gdzie błyszczało i kipiało, gdzie do jedzenia były same rarytasy, takie że homary, steki czy babcine kanapki z domowym dżemikiem truskawkowym mogą się schować. Oni spróbowali owocu, który jak sami powiedzieli, wydawał się dobry do zjedzenia. To nie było tak, że Bóg stworzył drzewo, koło którego codziennie przechodząc ślinili się na widok owoców. Taki świat nie stworzyłby Bóg tylko psychopata. Ugryźli z własnego wysraństwa (z pazerności, gdyby ktoś po cieszyńsku nie kminił), bo chcieli dorównać Bogu, sami decydować co jest dobre, a co złe. No to sobie dorównali… Jak z dobrem pochodzącym od Boga potrafili sobie świetnie poradzić, tak ze złem, które wtedy na nich spłynęło nie było już tak kolorowo… Teraz w takim świecie właśnie żyjemy, wykreowanym przez wybory ludzi, co jest dobre, a co złe. Jak nam idzie? Zbliżamy się bardziej do nieba czy piekła? Pasowałby mi tu teraz taki, szyderczy złowrogi śmiech rodem z horroru. Buaha ha ha ha..

Po wygnaniu z raju, naszym światem zaczął rządzić szatan. Skąd to wiem? Z Biblii.

Ewangelia Jana 12:31

Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. 32 Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie.

Ewangelia Łukasza 4:5-6

Wtedy wyprowadził go diabeł na wysoką górę i pokazał mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata. I powiedział do niego diabeł: Dam ci całą tę potęgę i ich chwałę, bo zostały mi przekazane i daję je, komu chcę.

Pan Jezus nie oskarżył szatana o kłamstwo, wręcz przeciwnie, jakby zgodził się z tym, że świat jest mu podległy. Dlatego ziemia tak wygląda. Dlatego jest głód, smród i wojny. Bóg dał człowiekowi wolną wolę. Ludzie jednak tkwiący po uszy w diabelskim gównie, zamiast chwycić się Jezusa, wolą gnić i śmierdzieć, bo chociaż jest im ciepło. Sama taka byłam, dopóki nie zrozumiałam, co tak naprawdę się stało, tego jednego dnia, na wzgórzu zwanym Golgota.

Zacznijmy od tego, że gdyby Jezus chciał, nic i nikt nie byłby mu w stanie w czymkolwiek przeszkodzić. To nie było tak, że Judaszowi udało się zorganizować mega cwaną zasadzkę, której nawet Bóg nie był w stanie przewidzieć. Pan Jezus już przy wieczerzy powiedział głośno i wyraźnie, że Judasz go zdradzi. Nie ogarniał szybko i wściekle brawurowej ucieczki, tylko spokojnie czekał. No może nie tak spokojnie, ale o tym później.

Zabawne jak wiele rzeczy nam ucieka, kiedy pobieżnie czytamy Biblię. Czytałam Ewangelię Jana wiele razy, a niedawno zauważyłam coś, czego naprawdę wcześniej tam nie było. Też tak macie? No mówię wam, nie było. Dla mnie. Myślę, że Bóg tak robi specjalnie, żeby nie było nudno. Nagle coś pokaże, wytłuści nam czytany tekst i da zrozumienie. A potem pewnie się uśmiecha, jak patrzy na zapaloną żarówkę nad naszą głową. Może nawet ma przy tym niezły ubaw. Patrz, Krysia znów studiuje dziś Listy, co jej objawimy tym razem Duchu Święty? O już wiem, patrz jaką zaraz zrobi minę :) Tak sobie właśnie wyobrażam „żywe słowo”. Ale do rzeczy.

Ewangelia Jana 18:4-6

Wtedy Jezus, wiedząc o wszystkim, co miało na niego przyjść, wyszedł im naprzeciw i zapytał: Kogo szukacie? Odpowiedzieli mu: Jezusa z Nazaretu. Jezus powiedział do nich: Ja jestem. A stał z nimi i Judasz, który go zdradził.  Gdy tylko im powiedział: Ja jestem, cofnęli się i padli na ziemię.

Oczywiście wiemy, że tytuł „Ja Jestem” bądź „Jestem, który jestem”, od samego początku w Biblii zarezerwowany jest dla Boga. Sam się tak przedstawiał wiele razy, znaczy to - ja zawsze byłem, ja jestem i zawsze będę. W skrócie, zdrobniale - Ja Jestem. Wystarczyło, że Jezus powiedział dwa słowa i wszystkich zmiotło. Czemu tego nie ma w żadnym filmie przedstawiającym historie Nowego Testamentu? Scena zawsze wygląda tak, jakby Jezus stracił przy pojmaniu wszelką moc. Szamoce się z kilkoma żołnierzami, aż wreszcie udaje im się go skuć. Ale tak nie było! Wyobraźcie sobie oddział żołnierzy i strażników, czyli największych ówczesnych hardkorów, wielkie uzbrojone chłopy z pochodniami. Maszerują, aż ziemia się trzęsie, wszyscy przed nimi uciekają. Pytają gdzie się chowa Jezus, a ten idzie im na wprost i się przedstawia – Ja jestem. Bach, wszyscy leżą. Nie wiem, jakie wtedy wojsko nosiło zbroje, ale pewnie musiało to komicznie wyglądać, jak się z tej gleby próbowali pozbierać. No, to tak w ramach wyjaśnienia, że gdyby Jezus chciał, samym swym słowem mógłby powalić całą Jerozolimę na kolana. Sęk w tym, że tutaj szło o większą stawkę. Jak już się pozbierali, to pozwolił im się DOBROWOLNIE związać. Jeszcze tam też trochę Piotra poniosło z mieczem i uciął jednemu ucho. To chyba wiedzą wszyscy. Ale nie wszyscy zapewne pamiętają, że Jezus jeszcze zdążył w międzyczasie tego gościa uzdrowić. Jaka to w ogóle musiała być kuriozalna scena. Idzie uzbrojona zgraja i strasznie szukają Jezusa, a On wychodzi im naprzeciw i pyta: Kogo szukacie? Odpowiadają: Jezusa z Nazaretu. Jezus leci: Ja jestem. Leżą. Kiedy się już pozbierali, otrzepali Jezus ponownie pyta: To kogo szukacie? Lekko zdezorientowani odpowiadają znów: Jezusa z Nazaretu. Jezus odpowiada: no to mówiłem, że to ja. A oni na coś czekają. Aha, no tak, tajemny sygnał. Judasz się skapnął, podszedł do Jezusa i go pocałował. A Jezus mu na to: Po co przyszedłeś? Przecież już się im przedstawiłem. Na co dopiero wtedy armia zajarzyła, aha, to naprawdę ten oto gość. Tu Piotr wyskakuje, szast-prast ucha nie ma. Jezus do niego: co to robisz? To nie wiesz, że ja tu zaraz mogę mieć legion aniołów w obronie? Co Ty mi tu z tym mieczykiem wyskakujesz. Podchodzi i dotyka gościa, który wyje z bólu, po chwili ucho odrasta. No ja na miejscu tej straży, po takim widowisku chyba bym trochę zgłupiała. Ale oni, jak gdyby nigdy nic, związali Jezusa i grzecznie odstawili, gdzie mieli odstawić. Cóż, widać jak na dłoni, że sam szatan musiał nimi kierować. Ale żeby i On po takiej akcji, się nie skapnął, że coś tu nie gra? Może jednak nie jest taki bystry, jak go malują. A może po prostu w tej swojej złości i zawiści nie dostrzegł, co tak naprawdę się dzieje.

To może teraz trochę poważniej. Pan Jezus, jak przytoczyłam wyżej, ogromnie się stresował przed swoją śmiercią.

Ewangelia Łukasza 22:44

I w śmiertelnym zmaganiu jeszcze gorliwiej się modlił, a jego pot był jak krople krwi spadające na ziemię.

Dlaczego? Bo wiedział jak zmasakrują jego ciało i jak bolesne to będzie? Wielu ludzi na świecie umiera w torturach, w niewyobrażalnych stanach agonalnych. Dlaczego zatem śmierć Chrystusa miałaby być gorsza od innych? Przecież jako Bóg powinien lepiej radzić sobie z panowaniem nad emocjami niż zwykli ludzie. Co go tak psychicznie rozbroiło? Przecież wiedział, że żyje wiecznie, że śmierć poniesie tylko jego ciało, wiedział, że zmartwychwstanie. Czego się tak bał? Bólu i tortur? Niektórzy mówią, że film Pasja jest mega przesadzony, zbyt dużo makabrycznej rzeźni. Niektórzy jednak twierdzą odwrotnie, że w rzeczywistości było dużo gorzej. Moim skromnym zdaniem, ból fizyczny był jednym z mniejszych problemów, z którym Nasz Zbawiciel musiał się tego dnia zmierzyć.

Czym jest grzech? Dla nas normalka, wszechobecny w naszym środowisku, zadomowiony w naszych ciałach. Gdzie by nie spojrzeć, tam można go znaleźć. Jest dosłownie wszędzie, jest naszą codziennością. Tak do nas przylgnął, że często już go nawet nie zauważamy.

A dla Boga? Bóg nie może współistnieć z grzechem, odpychają się jak przeciwstawne bieguny magnesów. Jest najobrzydliwszym, najohydniejszym, najbrudniejszym, najbardziej cuchnącym, odpychającym plugastwem.

To, że Ewa i Adam ugryźli zakazany owoc, nigdzie w Biblii nie jest nazwane grzechem. Grzech pojawił się, kiedy poznali zło. Okazało się być zbyt potężne, nie potrafili mu nie ulec, co z kolei dało śmierci zielone światło. Wtedy Bóg postanowił się od nich oddalić, inaczej musiałby pozbyć się grzechu, a z nim i ludzi. Skończyły się spacerki i bezpośrednia rozmowa. Bóg zakazał też od razu zjedzenia owocu z drzewa życia, abyśmy z tym grzechem nie musieli męczyć się na wieczność. Widział bowiem, że człowiek na działanie zła nie jest ani trochę uodporniony. Skoro najbardziej doskonali ludzie, oryginalne pierwowzory - Adam i Ewa - ulegli pokusie, nie ma bata, każdy z nas też by uległ. Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię, i tyle, piekło nie było zaplanowane w projekcie architektonicznym. Gdzie w okamgnieniu pojawiło się zło? W człowieku. Najpierw pojawił się wstyd (okryli się liśćmi,) a zaraz potem strach (schowali się przed Bogiem). Z pomocą zaledwie tych dwóch negatywnych emocji, szatan miał ich w garści i trzyma tak nas wszystkich do dziś. Wstyd i strach, nie cierpimy tych uczuć. Na pytanie Boga, czy Adam zjadł zakazany owoc, co jegomość raczył odpowiedzieć? Zamiast – Przepraszam Boże, zjadłem, wybacz mi. Adam leci: To ta kobieta mi dała, ona zjadła pierwsza. To nie moja wina, stworzyłeś nas jako jedno, więc musiałem. Zauważyliście to? Przeczytajcie sobie wypowiedź Adama (Księga Rodzaju 3:12.) Co my tu mamy? Klasyczne zwalenie winy na kogoś innego, tak zwane samousprawiedliwienie. Tu pojawia się główny problem. Nie zaakceptowanie swojej grzeszności, tego, że we mnie jest zło i potrzebuję pomocy, potrzebuję dobra, potrzebuję Boga. Sam sobie nie poradzę. To właśnie jest pokuta.

Dzieje Apostolskie 3:19

Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone.

I tym sposobem znów znaleźliśmy się pod krzyżem. Często słyszymy takie suche zobrazowanie sytuacji ukrzyżowania. Jezus wziął na siebie wszystkie winy. Jezus zmarł za wszystkie grzechy świata. To nie gwoździe trzymały Jezusa na krzyżu, tylko twoje grzechy. I ok, wszystko prawda, tylko, że tak jakoś mgliście, szarawo, jakby patrzeć przez mleczną szybę. Pozwólcie, że wam to zobrazuję w formacie 4K ultra HD premium all inclusive. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach i stabilnych żołądkach. Zastanówcie się przez chwilę, co jest dla was najbardziej obleśną rzeczą na świecie. Pierdzenie i zgadywanie kto co jadł? Jedzenie swoich własnych odchodów? Podobno króliki tak robią, zjadają swoje bobki od razu póki jeszcze ciepłe. Dopiero drugi rodzaj kup zostawiają. Podwójnie przetrawione. Zrobiło się komuś niedobrze? I tak mało. Jedzenie własnych wymiotów? Cudzych? Mało, ale musi wystarczyć, nie będziemy dalej w to brnąć, chyba zrozumieliście o co mi chodzi. Grzech dla Jezusa jest czymś jeszcze bardziej obleśnym, niż te wszystkie czynności razem wzięte dla nas. Wyobraźcie sobie teraz najbardziej cuchnącą rzecz na świecie. Skarpety po całodniowej wycieczce? Zgniłe jajka wymieszane ze starym mlekiem i stęchniętą rybą? Basen wypełniony gnojówką? Mało. Ale wiecie już mniej więcej, o co mi chodzi. Grzech cuchnie dużo mocniej i soczyściej. Wstyd się przyznać, ale jak myślałam o tym, że Jezus zmarł za moje grzechy, nie wydawało mi się to takie straszne. Przecież nikogo nie zabiłam, nic wartościowego nie ukradłam, takie tam tylko drobne przewinienia. Dla Jezusa, dla Boga, dla najczystszego dobra, grzech to jak dla nas jedzenie czyiś wymiotów będąc zanurzonym po szyję w basenie z gnojówką. Często już sama historia o myciu stóp Apostołów przez Jezusa wzbudza u wielu obrzydzenie. Takie cuchnące, brudne, spocone przyozdobione odciskami stopy spracowanych dwunastu mężczyzn. Jakie to musiało być poświęcenie. Naprawdę? To nawet nie był wstęp, to był akapit przed wstępem, tego co miało się wykonać na krzyżu.

Jezus zmarł za WSZYSTKIE grzechy, KAŻDEGO człowieka, kiedykolwiek żyjącego na ziemi. Do tego spadło to na niego wszystko NARAZ. Pomyśl ilu jest złodziei, ilu seryjnych morderców, ilu gwałcicieli, ilu pedofili… Czym dla ciebie jest niewybaczalny grzech? Tortury niewinnego dla własnej satysfakcji? Ataki terrorystyczne? Pocięcie kogoś żywcem dla kasy za narządy? Sprzedanie własnego dziecka do burdelu? Dla Jezusa nie ma niewybaczalnego grzechu. On się w tym wszystkim zanurzył, zobaczył każdy grzech, zmierzył się z nim. Tam na krzyżu z miłości do Ciebie i mnie. Tam na krzyżu okazał miłość nawet największym zwyrodnialcom i psychopatom. Przez długie godziny w bolesnych męczarniach, ociekając krwią, dusząc się umierał, walcząc o twoje życie wieczne. Cały gniew Boży skierował na siebie. Przyjął każdy grzech, od pierwszego kłamstwa dziecka, poprzez znęcanie, porwania, strzelaniny po zoofilię i kanibalizm. Wziął to na swoje barki, na klatę i… WYBACZYŁ. To jest miłość. To jest siła. To jest dobroć. Jak trudno jest nam przebaczyć drugiej osobie nawet małą pierdołkę? Może jeszcze w inny sposób spróbuję zobrazować, tak po ludzku, co Jezus musiał przeżywać na krzyżu. Gdyby ktoś Cię zamknął razem z wężami, pająkami, skorpionami, które by cały czas boleśnie kąsały (to grzechy), nabijał się z Ciebie i wyśmiewał, pluł i znieważał (to ludzie), wlewał do gardła wrzątek (to gniew Boży). Wybaczyłbyś mu? Dałbyś się torturować za niego? Oddałbyś za niego swoje życie? Oddałbyś za niego życie swojego syna?

Kiedy mówimy, że Bóg jest miłością, musimy pamiętać o tym, że jest ona dla nas nie do ogarnięcia, niewyobrażalnie niezmierzona.

Gdzie w tym wszystkim jest szatan? Cieszy się, że jego plan zgładzenia Mesjasza się powiódł. Śmieje się szyderczo, gdy Jezus wypowiada słowa: Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił. Ale o tym było w innym felietonie. Tak, diabeł naprawdę myślał, że przechytrzył Boga. Ciekawe, kiedy dokładnie się skapnął o co chodzi, musiał mieć niesamowicie zrzedniętą minę. Wiesz dlaczego tak naprawdę ten cały misterny plan szatana szlak trafił? Bo Jezus nie zgrzeszył. Poprzez całe swoje życie, nie dopuścił do swojego serca cienia złego uczucia, do swojej głowy cienia spaczonej myśli, wypełnił Prawo Mojżeszowe w dwustu procentach. Nikt nie jest w stanie tego zrobić, tylko Bóg. Jezus sam sobie podyktował jeszcze wyższe standardy. Sam sobie podniósł poprzeczkę.

Ewangelia Mateusza 5 5:17

Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.

21-22 Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, podlega sądowi. Lecz ja wam mówię: Każdy, kto się gniewa na swego brata bez przyczyny, podlega sądowi,

27-28 Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie będziesz cudzołożył. Lecz ja wam mówię: Każdy, kto patrzy na kobietę, aby jej pożądać, już popełnił z nią cudzołóstwo w swoim sercu.

II List do Koryntian 5:21

On bowiem tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą.

No, grubo. Ale co z tego, że nie zgrzeszył? A no wszystko. Karą za grzech jest śmierć, taka była umowa. Szatan zabijając niewinnego człowieka, złamał prawo. Co za tym idzie, jego prawa zostały odebrane, jego immunitet, jego władza, jego panowanie. Śmiercią odtąd rządzi Jezus Chrystus.

List do Rzymian 6:23

Zapłatą bowiem za grzech jest śmierć, ale darem łaski Boga jest życie wieczne w Jezusie Chrystusie, naszym Panu.

List do Hebrajczyków 2:14

Ponieważ zaś dzieci są uczestnikami ciała i krwi, i on także stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła; Co Pan Jezus robił trzy dni w piekle? Porządek. Jest taki trend wśród satanistów, że szatan jest królem piekła, coś jak mitologiczny Hades. Nie, nie, nie. Słowo satan z hebrajskiego oznacza przeciwnika, oskarżyciela. Szatan jest tym, który dostanie najsurowszą karę. Będzie wśród tych najgłośniej krzyczących. Król jest tylko jeden. Jezus Chrystus trzyma w swoich rękach wszystkie klucze. Co to znaczy? Że odtąd Jezus ustala warunki.

Apokalipsa Jana 1:17-18

Kiedym Go ujrzał, do stóp Jego upadłem jak martwy, a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc: «Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani.

Świat się przecież jednak nie zmienił. Dalej włada nim diabeł. Tak, ale został już osądzony i czeka na wydanie wyroku. Dlaczego Bóg z tym zwleka? Załóżmy, że zaraz po swym zmartwychwstaniu Jezus zdetronizowałby szatana i usiadł na zapowiadanym przez proroków tronie Dawida, rozpoczął swoje Królestwo. Gdzie byłbyś Ty? No właśnie. Nie byłoby Cię. A przecież Jezus już nas widział, tam na krzyżu, wszystkie nasze grzechy, wszystkie nasze najgorsze momenty, nasz wstyd i nasz strach. A mimo to postanowił dać Ci życie, chciał abyś miał możliwość wyboru. Bo każdy człowiek, ale to każdy, bez wyjątku, był wart tak ogromnego poświęcenia ze strony samego Boga. Inaczej Bóg nie byłby miłością i nie byłby sprawiedliwością. Mówi się, że matka zrobi wszystko dla swojego dziecka. Co dopiero doskonały Ojciec?

Ewangelia Jana 16:7-11

Lecz ja mówię wam prawdę: Pożyteczniej jest dla was, abym odszedł. Jeśli bowiem nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, a jeśli odejdę, poślę go do was. A gdy on przyjdzie, będzie przekonywał świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu, mówię, bo nie uwierzyli we mnie. O sprawiedliwości, bo idę do mego Ojca i już więcej mnie nie zobaczycie. A o sądzie, bo władca tego świata już jest osądzony.

Czyli w skrócie, od momentu zmartwychwstania i zapłacenia ceny naszych wszystkich win, grzech już jest jakby tylko jeden – niewiara w Jezusa Chrystusa. Kto wierzy grzechy ma wymazane, kto nie wierzy pójdzie na sąd. A tam nikt się nie wybroni tekstem, że robił za życia więcej dobrych rzeczy niż złych. Ponieważ wystarczy nawet jeden malutki grzech, aby znaleźć się na sali sądowej. Tutaj jest taki mały haczyk. Jedynym obrońcą na tej sali może być Jezus Chrystus. Sytuacja trochę ironiczna, bo skoro ktoś nie wierzy w Jezusa, to jak On się ma tam pojawić? Z tym pocieszycielem to też jest w sumie niesamowita sprawa. Chodzi oczywiście o Ducha Świętego, który mieszka w każdym, kto szczerze z serca wierzy w to, co Jezus zrobił. Duch Święty w Księdze Rodzaju przedstawiony jest jako oddech Boga. Bóg TCHNĄŁ w Adama życie wieczne, które później na własne życzenie utracił. A co zrobił Jezus po tym, jak pokazał swoje przebite ręce i bok uczniom?

Ewangelia Jana 20:22

A to powiedziawszy, tchnął na nich i powiedział: Weźcie Ducha Świętego.

Historia ma zatoczyć koło, mamy znów trafić do Ogrodu Boga. Jeśli wierzysz, że Jezus Chrystus rozprawił się z twoimi grzechami raz na zawsze, jesteś czysty, jesteś sprawiedliwy, a do takiego człowieka już teraz Bóg może tchnąć życie wieczne, cząstkę siebie – Ducha Świętego. Bo skoro Jezus wziął na klatę wszystkie Twoje grzechy, te które już popełniłeś, i to, co tam jeszcze w przyszłości wynotwisz, śmierć może ci co najwyżej pomachać z daleka. Duch Święty jest swego rodzaju paszportem do Królestwa. Jeśli sobie go nie wyrobisz za życia tu na tej ziemi, nie przejdziesz przez granicę śmierci.

Wyobraź sobie, że zaciągnąłeś kredyt, którego wiesz, że nigdy nie uda Ci się spłacić. Każdego dnia toniesz jeszcze bardziej w długach. Jesteś w sytuacji beznadziejnej i wiesz, że nie ma z niej żadnego wyjścia. Aż pewnego dnia przychodzi pewien dostojny jegomość. Puka do Twoich drzwi i ni z gruszki ni z pietruszki wypala: Cześć, byłem w banku, spłaciłem Twój dług z odsetkami, co do grosza. Wszystko co musisz zrobić to podpisać pokwitowanie…  

Ewangelia Mateusza 27:40

… «Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!» 42 «Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego. 43 Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje …

Gdzie znajdujesz się dziś w Twoim życiu? Stoisz w tym tłumie pełnych pogardy oszczerców i wykrzykujesz obelgi razem z niedowiarkami? Czy klęczysz z Marią i Janem pod krzyżem i dziękujesz, bo rozumiesz, co tak naprawdę wydarzyło się wtedy na krzyżu.

Felietony dostępne również na platformie Wattpad

Skontaktuj się ze mną

felietonyspodambony@gmail.com

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.