Obrazki wyryte w pamięci
W dzieciństwie próbujemy ze wszystkich sił zrozumieć świat jaki nas otacza. W tym czasie ciekawość nie zostaje stłamszona byle jakimi odpowiedziami. Dziecko drąży i pyta dopóki nie zrozumie. Dorośli mają inaczej, dorosłym się nie chce, dorośli odpuszczają. Przeczytają coś w książce, czy podręczniku i szybko przyswajają jako prawdy oczywiste. Nie mając czasu sprawdzać, często nie rozumiejąc kompletnie nic, akceptują wizję przedstawioną przez innego człowieka. Uważają siebie za mądrych i oczytanych, z salonem okraszonym biblioteczką z wytwornymi książkami. Wierzą ślepo w to, że uczą się od mądrzejszych osób głęboko badających dany temat. Często jednak powtarzane zostają kłamstwa, które ktoś kiedyś sobie wymyślił, drugi i trzeci przepisał, a reszta ślepo za tym poszła powielając wielokrotnie. Tkwiąc w małym pokoiku, z nosem w lekturze, chłonąc wszystko bezpośrednio do mózgu i wylewając na papier w postaci kolejnego tomiszcza. Zdarza się, że ten nos niestety nie wychodzi z ponad książki, aby wyjrzeć choćby za okno, zastanowić się, pomyśleć, zakwestionować, spróbować inaczej. Ale po co? Jeszcze by się trzeba było z kimś pokłócić, a przecież na to nie ma sił (ani bystrości umysłu), ani czasu, książka się sama nie napisze. No i się robi doktryna. A gdyby tak zacząć kopać, gdyby wreszcie pomyśleć krytycznie, gdyby wreszcie coś podważyć? To co? To najpewniej Cię wezmą za zwykłego głupca i wyśmieją. Więc po co ryzykować? Po co wystawać poza szereg? Łatwiej potakiwać i być akceptowanym społecznie, niż zrobić z siebie niezrównoważonego wariata, nawet gdyby nie miało się racji. Prawda? Ja również niestety cierpiałam na powyżej opisany syndrom, przez lata trwając w obłudnym, lecz jakże wygodnym letargu. Na szczęście pojedyncze osoby (niestety zaledwie garstka, ale zawsze coś) zaczynają się budzić. Patrzeć na świat znów z perspektywy dziecka, zaczynają pytać, zaczynają się interesować, zaczyna im się chcieć. Takie nowe stworzenie to jest postawa odwagi, mądrości i postępu. W ten sposób burzy się fundamenty dawno zaakceptowanych pseudoprawd. Im głębiej wkopane w pamięć i solidniej wykonane, tym mocniejszy sprzęt wyburzający potrzeba, by je usunąć z korzeniami. A najpotężniejszym, przed którym nic się nie ostoi, jest Pismo Święte. Wróćmy jednak chwilowo do podstaw. Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, jakie obrazy, które ktoś kiedyś niezbyt mądry im zarysował, zostały im w głowach niesprawdzone a zaakceptowane. Na dowód zadajmy sobie kilka oczywistych pytań.
Co Ewa i Adam zjedli zakazanego w ogrodzie Eden?
Od razu w myślach pojawia nam się następujący obraz: Adam i Ewa zupełnie goli, stoją pośrodku pięknego ogrodu z drzewem w tle, a w ręce Ewy znajduje się nadgryzione jabłko. Że biegali na golasa to się zgodzę, że w ogrodzie były drzewa to też, choć zapewne różniły się diametralnie od tego, co mamy za oknami. Coś jakby porównać oklapły tulipan w wazonie, do bujnego krzewu najwspanialszych róż. Ale po jakiego dziada tam to jabłko? Czemu akurat to niewinne jabłko stało się symbolem upadku człowieka? W Starym Testamencie słowo jabłko, pojawia się trzy razy, a słowo jabłoń dwa. Problem w tym, że nie w Księdze Rodzaju. Żeby było jeszcze śmieszniej, słowo jabłko jest używane, by określić owoc drzewa granatu. Wyrażenie "jabłko granatu" w Biblii występuje znacznie częściej, niż określenie owocu Jabłoni. No to teraz wymażmy gumką z naszego obrazu jabłko z ręki Ewy i wsadźmy jej tam granat. Już lepiej, już ciekawiej, a jakie porównania, metafory, związki można by tu teraz natworzyć. Granat to się od razu z wojną kojarzy, a więc grzech, a ten jego czerwony sok, jak krew... Powiało grozą. Wszystko fajnie, z tym, że musimy tę gumkę wziąć do ręki jeszcze raz. Najpierw wymazać ten granat, a później resztki swojej godności... To co ta Ewa z mężem w końcu zjedli?
UBG Księga Rodzaju 3:6
A gdy kobieta spostrzegła, że owoc drzewa był dobry do jedzenia i miły dla oka, a drzewo godne pożądania dla zdobycia wiedzy, wzięła z niego owoc i zjadła; dała też swemu mężowi, który był z nią; i on zjadł.
Powiedzcie mi jaki to musiał być inteligent, który słysząc słowo owoc, pomyślał o jabłku. No bo owoc, to jabłko, jabłko to owoc, w czym problem. I komu się to potem chciało sprawdzać? Pewnie paru się znalazło. Dziś jednak mamy pierdylion obrazków przedstawiających Ewę z jabłkiem, dlaczego? Już ten granat byłby bardziej adekwatny. Ano bo większości się nie chciało zajrzeć do źródła, tylko kopiowali bezrozumnie czyjąś wizję. Złą wizję! Ciągle jednak nie wiemy, co rosło na tym przeklętym drzewie. Mogła to być zwykła śliwa? Albo grucha? Nie? Bo co? Bo by Ewa śmiesznie wyglądała na płótnie wartym parę ciężkich baniek z ugryziona śliwką w ręce i sokiem kapiącym jeszcze z brody? Dla mnie tak samo niedorzeczna wizja jak ta z jabłkiem. Głupcami jesteśmy jeśli myślimy, że możemy sobie wyobrazić ten owoc. Każdy wie, jak wygląda wiśnia, orzech włoski czy choćby dąb. Rosną tu i tam, każdy widział. A gdzie ostatnio napotkaliście się na drzewo poznania dobra i zła? W sadzie pod Warszawą? Czy ktoś sobie hoduje na działkach pod Krakowem? Dobra dość tych sarkazmów. Jedno jest takie drzewo, a jego owoc widzieli tylko Adam i Ewa no i szatan, on się zawsze wszędzie wciśnie. Jeśli więc Bóg uznał, że nam go w Biblii nie opisze, widać do niczego nam to niepotrzebne. Odczepcie wy się tylko od tego nieszczęsnego jabłuszka.
Po ile zwierząt jednego gatunku weszło do Arki Noego?
Pewnie, już czujecie, że to kolejna podpucha. Każdy wie, że aby gatunek mógł przetrwać potrzeba samca i samicy, czyli dwóch. No i się zgadza. Biblia Tysiąclecia (żeby nie było, że się na UBG uparłam)
Księga Rodzaju 6:19
Spośród wszystkich istot żyjących wprowadź do arki po parze, samca i samicę, aby ocalały wraz z tobą od zagłady.
No i gdzie podpucha? A widzisz, nie tak prędko. Tu się pojawia druga zmora rodząca wszelkie nadinterpretacje i przeinaczenia. Nie doczytanie do końca, pobieżne sprawdzenie, nierzetelne studium. Co się pojawia dosłownie 5 wersetów dalej? Wyjaśnienie, doprecyzowanie, wyszczególnienie, dokładniejsza instrukcja postępowania.
Księga Rodzaju 7:2
Z wszelkich zwierząt czystych weź z sobą siedem samców i siedem samic, ze zwierząt zaś nieczystych po jednej parze: samca i samicę; 7:3 również i z ptactwa - po siedem samców i po siedem samic, aby w ten sposób zachować ich potomstwo dla całej ziemi.
W tej chwili niejednemu prawdopodobnie zburzyłam dość mocną twierdzę, zachowaną od dzieciństwa w głowie. Nie będę się kolejny raz rozwodzić na temat obrazków pokazujących zawsze tylko po parze zwierząt, w każdej książce, którą wezmę do ręki. Jakże wielka jest nasza ignorancja wobec Bożego Słowa. Uprzedzę tu jeszcze czepialskich, którzy mogą mi wytknąć zaraz werset 8 i 9 jako nieścisłość w Biblii. Może przytoczę: Ze zwierząt czystych i nieczystych, z ptactwa i ze wszystkiego, co pełza po ziemi, po dwie sztuki, samiec i samica, weszły do Noego, do arki, tak jak mu Bóg rozkazał. I co Bóg sam sobie zaprzecza? Nigdy. W Słowie Bożym nie ma ani jednej pomyłki! Gdybyśmy zawsze z takim nastawieniem podchodzili do lektury, nie skupialibyśmy się na szukaniu dziury w całym, ale raczej na modlitwie, aby Bóg pomógł nam naszymi małymi rozumkami pojąć, co ten geniusz nad geniuszami chciał nam przekazać. Trochę pokory, jak już szukasz błędu, to szukaj go w swoim myśleniu, nie w Bożej Prawdzie. Takim sposobem, może do nas dojdzie, że te wersety wcale sobie nie przeczą. Chodzi o to, że wszystkie gatunki weszły w parach, nie było żadnego samotnika, ale ze zwierząt tzw. czystych weszło siedem razy po parze. I tyle. Proste.
Ile lat miał Izaak, kiedy Abraham miał go zabić?
Tego akurat Biblia nam nie podaje. Dlaczego więc zdecydowana większość Chrześcijan, uważa, że Izaak był wtedy małym chłopcem? Gdyż ponieważ znów się w głowach nam utarł taki obrazek, wyuczony od dzieciństwa. Historia sama w sobie jest jedną z trudniejszych do zrozumienia. Jak dobry Bóg może dać Abrahamowi syna, na którego tak długo czekał, a potem kazać mu to dzieciątko zabić? Ehhh, powoli. Kto ma Stary Testament w małym palcu? Żydzi, a szczególnie Rabini. Pewnie zaskoczy was fakt, że oni wszyscy zgodnie uważają, że Izaak miał wtedy 37 lat. Historia nabiera zupełnie innego kształtu, co? Czemu niby był taki stary? Bo zaraz po tych wydarzeniach zmarła matka Izaaka dożywając 127 lat. Rodziła Izaaka mając 90, więc łatwo sobie policzyć. Przy okazji napiszę tu coś jeszcze mega ciekawego.
Księga Rodzaju 22:2
I rzekł: Weź syna swego, jedynaka swego, Izaaka, którego miłujesz, i udaj się do kraju Moria, i złóż go tam w ofierze całopalnej na jednej z gór, o której ci powiem.
Wiecie gdzie leży kraina Moria?
II Kronik 3:1 Zaczął tedy Salomon budować świątynię Pana w Jeruzalemie na górze Moria.
Szczęki pozbierane? No to idziemy dalej. Na kraj Moria (inaczej Górę Moria) składało się kilka pagórków. Jakie jest prawdopodobieństwo, że tym pagórkiem, gdzie Izaak miał być złożony w ofierze jest Golgota? Znając naszego Boga nie zawaham się stwierdzić, że stuprocentowe. Co zostało złożone w ofierze zamiast Izaaka? Baranek. Na czym został zabity? Na drewnie, które zresztą Izaak taszczył na samą górę na swoich plecach. Brzmi znajomo?
Co wiemy na temat trzech króli, którzy przyszli oddać pokłon Jezusowi?
Że było ich trzech? Fałsz. Że byli królami? Fałsz. Że nazywali się Melchior, Baltazar i Kacper? Fałsz. Że przyszli do stajenki? Fałsz. Że byli różnych narodowości? Fałsz. Że nosili śmieszne czapki? Że strasznie chrapali w nocy? Że nie lubili marchewek? Ile jeszcze można dopowiedzieć do tej historii? Widać sporo, zważając na fakt, że wzmianka o nich jest tylko w jednej Ewangelii w zaledwie paru wersetach. A więc jeszcze raz, co wiemy o mędrcach (magach) ze wschodu?
Ewangelia Mateusza 2:1-12
1 Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon». 3 Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. 4 Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. 5 Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: 6 A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, 5 który będzie pasterzem ludu mego, Izraela». 7 Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. 8 A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». 9 Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. 10 Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. 11 Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. 12 A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.
Tyle, nie mniej, nie więcej. Ilu ich było? Nie wiadomo, to, że Jezus dostał kadzidło, mirrę i złoto nie oznacza, ze każdy niósł po jednym podarunku. Kilku mogło przyjść z jednym prezentem, albo każdy mógł nieść po miarce złota. Już mi się nawet nie chce tak banalnego tematu roztrząsać. Byli królami? Nie, słowo, które zostało użyte w grece to μάγοι , tłumaczone na magów, bądź mędrców, bądź astrologów. Nigdy królów. Inne użycia tego słowa, występują w księdze Daniela. Ale o tym za chwilę. Jak się nazywali? Nie mamy bladego pojęcia. Kacper, Baltazar i Melchior to wesoła twórczość własna średniowiecznego kościoła Rzymsko-Katolickiego. Przyszli do stajenki? Nie, pisze wyraźnie, że do domu. Możemy zatem wywnioskować, że nie przybyli oni tam tuż po narodzinach. Kolejne kłamstwo. Byli różnych narodowości? Skoro wszyscy przyszli ze wschodu i byli z tej samej branży (magowie czyli astrolodzy) to raczej była to grupka osób z tego samego miejsca. Informacja zatem, że w nocy chrapali mogłaby się okazać tą najtrafniejszą z wyżej wymienionych. Zburzyłam kolejny obraz wygrawerowany od dzieciństwa w pamięci? Nie było trzech króli w śmiesznych kolorowych ubraniach, najlepiej jeszcze jeden biały, drugi żółty, trzeci czarny (o kolorach ubrań mówię, żeby nie było) obok stajenki. Buch! Poszedł w proch kolejny filar durnej niewiedzy. Kim zatem byli? Jak wspomniałam wcześniej w Księdze Daniela, jedna z historii opisuje dylemat króla, którego snu nikt nie potrafił wytłumaczyć. Wezwano więc kogo?
Księga Daniela 5 :11
Jest mąż w twoim królestwie, na którym spoczywa duch świętych bogów. W dniach twojego ojca znajdowano u niego oświecenie, rozum, mądrość jak mądrość bogów. Król Nebukadnesar, twój ojciec, ustanowił go przełożonym nad wróżbitami, czarownikami, Chaldejczykami i astrologami.
Kto to taki? Ano sam Daniel, ten od lwów jakby ktoś jeszcze nie trybił. Był on tam, jak widać, dość poważną szychą, a podlegał mu kto? Wróżbici, magowie, czarownicy, astrolodzy, mędrcy, czy jak ich tam jeszcze zwali, przetłumaczeni w Septuagincie na grekę jako właśnie nasi μάγοι. Przypomnijmy sobie tak szybko jeszcze, gdzie przebywał wtedy Daniel? W Babilonie - na wschód od Jerozolimy. Hmm, ciekawe... To nie jest moja koncepcja, bo ja taka bystra nie jestem, ale słyszałam fajną tezę, która wydaje mi się wielce prawdopodobna. Astrologowie ze wschodu, dlatego wiedzieli o gwieździe i narodzinach Jezusa, bo studiowali ruchy gwiazd i pisma swojego profesora Daniela sprzed połowy tysiąclecia, który to dokładnie przepowiedział, kiedy objawi się król żydowski. Musieli jednak przyjść do Jerozolimy, bo nie wiedzieli dokładnie, gdzie się ma to stać. Dlaczego? Bo to już nie Daniel prorokował o Betlejem, tylko Micheasz, którego pisma Żydzi mieli na miejscu. Taki lekki akcencik detektywistyczny się wkradł. Historyjeczka dla dzieciaczków o trzech królach nie wydaje się być już naiwną bajeczką, prawda?
Trochę się rozpisałam. Mam nadzieję, że tych kilka prostych przykładów przykuło waszą uwagę. To czego nas uczono za dzieciaka o Biblii, niech nie pozostaje w nas na zawsze. W dzieciństwie te obrazy do nas przemawiały i pokazywały prosto i przyswajalnie Prawdy Boże. Staliśmy się jednak dorośli, a w głowie zakorzeniły się kolorowe scenki przedstawiające bajkowy świat Biblii. Pora, by ten świat zaktualizować i samemu zacząć czytać Pismo Święte. Takim jakie nasz Ojciec chciał abyśmy widzieli i rozumieli, a nie takim, jaki nam genialne umysły tego świata pod nos wtykali i gwoździami do czoła przybili. Pora zacząć samodzielnie myśleć i nawiązać osobistą więź z naszym Stwórcą. Nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. A On ma mnóstwo takich smaczków w Biblii, które chce Ci pokazać i zburzyć te sztuczne filary budowane skrupulatnie już od najmłodszych lat w twojej głowie przez szatana. Upadł, upadł wielki Babilon…
Ewangelia Mateusza 13:14
Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.
felietonyspodambony@gmail.com
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.