Mówisz i masz
Jak się modlić, aby Bóg spełnił nasze prośby? Co powiedzieć, aby zostać wysłuchanym? Jaką pozycję przybrać? Jaką porę dnia wybrać? Gdzie się modlić? Jak długo?
Wiele pytań krąży wokół tematu modlitwy, jeszcze więcej stereotypów, naleciałości i tradycji. Każdy człowiek wydaje się być specjalistą w tym temacie. Nawet ateista, który wierzy, że to zupełnie nie ma sensu. Mało kto jednak kwapi się zobaczyć, co tak naprawdę jest napisane w Biblii. Nie zamierzam (wyjątkowo) tutaj nikogo krytykować. Chciałabym się skupić na faktach podanych w Słowie Bożym, zachęcam każdego do konfrontacji poprawności swojej postawy. Taki test, w którym sam sobie wystawisz ocenę.
A gdybyśmy tak zamknęli na chwilę oczy i padłoby słowo „modlitwa”, jaki obraz zobaczylibyśmy? Klęczącego człowieka z opuszczoną głową, złożonymi rękami, szepczącego coś do podłogi? Co w tym złego? Może nic? A może wszystko? A może to zupełnie nie ma znaczenia? Po co naszprycowałam ten felieton tyloma pytaniami? Abyśmy zaczęli myśleć, zastanawiać się. Bóg nam nie poda wszystkiego na tacy. Nie bez przyczyny dał nam rozum i rozsądek, trzeba czasem przetrzeć kurz i je odpalić. Bóg nam nie da instrukcji wypunktowanej krok po kroku. Raz, co prawda próbował, z takim jednym ludem wybranym, kiepsko się to skończyło. Choć właśnie dlatego, że się kiepsko skończyło, Bóg pokazał, że właśnie o to mu chodziło. Skomplikowana historia. Trzeba by machnąć kiedyś felieton o przykazaniach Starego Testamentu. Pewnie niektórym zadyndała liczba 10 przed oczami, czyli raz ciach, dwie strony i omówione. Hmm… już przy drugim przykazaniu musiałabym zrobić dłuższy postój i unaocznić co niektórym, co tam Bóg naprawdę napisał i dlaczego ktoś miał czelność to wywalić. Tak gwoli ścisłości przykazań w ST jest 613. Sporo? No trochę pisania by było. Według tego prawa żył Jezus, udowadniając, że jako jedyny człowiek ever był w stanie nie złamać ani jednej regułki. Co za tym idzie, zmarł nie mając grzechu. Skoro zaś karą za grzech jest śmierć, jak to ustalono w kontrakcie, śmierć nie miała żadnych praw do Jezusa, a mimo to Go sobie zabrała. Kontrakt został zerwany, zło przechytrzone. Jezus zabrał klucze śmierci i teraz On ustala wszelkie warunki. I właśnie po to były te wszystkie przykazania. Proste? Proste. Zjechałam z tematu, pora wracać.
Wyczyśćmy na chwilę umysł z wszelkich informacji, które mamy na temat modlitwy. Zobaczmy na co Bóg, w swoim Słowie, zwraca uwagę. Temat rozległy jak afery polityczne, dlatego żeby nie przynudzać skupimy się głównie na Ewangeliach. Jak, zatem jak się modlić, aby Bóg wysłuchał? Bóg zawsze wysłuchuje. Punktem startowym jest jednak pełna ufność, że On wie lepiej czego Ci potrzeba, niż Ty sam. Po co w takim razie się modlić? W większości przypadków ojciec wie, co dla jego syna jest najlepsze, jednak z ochotą, cierpliwie wysłucha, co syn ma do powiedzenia. W modlitwie najważniejsza jest relacja z Bogiem, jak podczas rozmów dzieci z rodzicami, czy żony z mężem. Ok, konkrety.
Mateusz 6:5-7
A gdy się modlisz, nie bądź jak obłudnicy. Oni bowiem chętnie modlą się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby ludzie ich widzieli. Zaprawdę powiadam wam: Odbierają swoją nagrodę.
Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do swego pokoju, zamknij drzwi i módl się do twego Ojca, który jest w ukryciu, a twój Ojciec, który widzi w ukryciu, odda ci jawnie.
A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; oni bowiem sądzą, że ze względu na swoją wielomówność będą wysłuchani.
Mamy tutaj klasyczny przykład modlitwy jednej osoby. Kiedy chcemy na osobności porozmawiać z Bogiem, nie ma znaczenia gdzie będziemy, musimy być jedynie pewni, że nie robimy tego na pokaz. Dlatego najłatwiej znaleźć sobie ustronne miejsce, byśmy mogli się skupić tylko i wyłącznie na rozmowie z Panem. Gdyby Jezus mówił to w XXI wieku, pewnie dodałby jeszcze: nie zapomnij wyciszyć i zostawić telefon w innym pomieszczeniu. Jezus często modlił się na osobności, wybierał sobie ciekawe miejsca i pory. Zwykle było to miejsce odludne, albo o takim czasie, że siłą rzeczy nikogo nie było: wczesnym rankiem, późnym wieczorem, przez całą noc. Najwięcej wzmianek znajdziemy o tym, że Jezus wychodził na górę i tam się modlił. Kto nie lubi chodzić po górach? Jedyne co wtedy denerwuje, to tłumy ludzi. Taka mała dygresja do przemyślenia. Ostatnia podana kwestia to wielomówność. Już tłumaczyłam znaczenie tego słowa w felietonie o Marii, ale myślę, że warto powtórzyć. To repeat the same things over and over, to use many idle words. Powtarzać bezmyślnie w kółko to samo, używając wielu próżnych słów. O różańcu to się chyba tutaj rozwodzić nie muszę, prędzej wzmiankę o tym ustrojstwie udałoby się znaleźć w Podręczniku Magii i Czarodziejstwa Hogwartu niż w Biblii. Bóg ma perfekcyjny słuch, nie trzeba mu nic powtarzać. On słyszy nawet to, co myślisz, a co dopiero to, co wypowiadasz. Mało tego, On wie, co Ty pomyślisz zanim to pomyślisz. Tę informację akurat można znaleźć w Biblii, i to nie raz. Tu się nam pojawiła bardzo ważna rozkmina. Mianowicie, po co w takim razie, cokolwiek robić, mówić czy nawet myśleć skoro Bóg i tak wszystko przewidzi. Znowu zjadę z tematu, ale co mi tam. Otóż Bóg nie przewiduje tego co zrobimy, on to wie, bo jest poza czasem. Gdyby życie każdego z nas przedstawić jako film, znalazłby się jeden widz (albo trzech), który już był na premierze. Bóg wie wszystko co Ty zrobisz, ale to wciąż Ty i tylko Ty w czasie rzeczywistym podejmujesz decyzje. Przejdźmy na właściwe tory.
Łukasz 18: 10 – 14
Dwóch ludzi weszło do świątyni, aby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w duchu modlił: Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cudzołożnicy albo też jak ten oto celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku. A celnik stanął z daleka i nie śmiał nawet oczu podnieść ku niebu, lecz bił się w pierś swoją, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. Powiadam wam: Ten poszedł usprawiedliwiony do domu swego, tamten zaś nie; bo każdy, kto siebie wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.
Ale naprawdę? Pięć słów? Tylko tyle? I taka modlitwa spodobała się Bogu? W modlitwie ważniejsze od tego CO i ILE się mówi, jest to JAK się mówi. Badajcie swoje serca. Bóg wie, co jest w najgłębszym jego zakamarku. Często nawet sami nie wiemy, że jakiś zakamarek w ogóle mamy. Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. O czym nas informuje to krótkie zdanie? O pokorze. Uznanie siebie za grzesznika. Nie ma ludzi dobrych i złych. Nie ma też statystycznie dobrych i tych wcale nie takich złych. Wszyscy ludzie są grzeszni. Wielkość i ilość grzechów nie ma znaczenia. Dlaczego? Bo Jezus już wszystkie odfajkował. Teraz grzech można mieć już tylko jeden - niewiara w zmartwychwstałego w ciele Jezusa Chrystusa. Bo widzisz, knyf polega na tym, że na sądzie Jezus będzie twoim obrońcą. Albo powie: Cześć Halinka, mordo Ty moja, jak dobrze Cię znowu widzieć, zapraszam. Albo… albo nic nie będzie mógł powiedzieć, bo jak się ma stawić na proces ktoś, kto w kogoś przekonaniu nie istnieje?
Co zatem mamy do tej pory? Modlitwa powinna odbywać się na osobności bez żadnych rozpraszaczy, przy użyciu zrozumiałych dla nas słów, w szczerości serca i pokorze. Tyle, nie dużo prawda? Prawda?
No to skonfrontujmy nasze postawy. Ach, prawdziwy test dopiero przed nami. Każdy z nas zna tę modlitwę na pamięć. Każdy mówił ją wiele razy w swoim życiu. Ale czy my tak naprawdę wiemy, o co się modlimy, wypowiadając słowa, których nauczył nas sam Jezus Chrystus? Czy stają się one w oczach Boga jedynie próżną wielomównością? Strach się bać, gotowi?
Modlitwę „Ojcze nasz” można znaleźć w Biblii w dwóch miejscach: u Mateusza i u Łukasza. Nie są one idealne kropka w kropkę, ale bardzo podobne, a sens obu pozostaje dokładnie taki sam. Prześledzimy ją sobie zatem według Ewangelii Mateusza, bo po prostu jest pierwsza.
6:9 Wy więc tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech będzie uświęcone twoje imię.
Do kogo kierowana jest modlitwa? Do Boga. Dlaczego więc, nie zaczyna się „Boże nasz”? Jezus już w pierwszym słowie kieruje nas w stronę poznania prawdziwej relacji, którą Bóg chce z nami mieć. Mamy do niego mówić jak do Ojca, jak do krewnego, jak do nauczyciela, jak do autorytetu. Już pierwsze słowo ma nam uzmysłowić, co powinniśmy czuć wypowiadając słowa modlitwy. Nie oddajemy czci jakiemuś strasznemu, sfochowanemu bóstwu, ale siadamy do rozmowy z naszym Stwórcą, z kimś kto nas zna, kto nas kształtuje, wychowuje jak ojciec. Wyobraźcie sobie najwspanialszego tatę na świecie, a potem jego syna, albo córkę, wpatrzonych w niego jak w obrazek, kipiących z dumy. Taką postawę powinniśmy przyjąć. Ok, przejdźmy do drugiego słowa – nasz. Czemu nie „mój”, skoro parę wersetów wcześniej Jezus mówi o tym, żeby modlić się na osobności. Niektórzy twierdzą, że tę modlitwę Jezus kierował do kościoła, czyli zebrania dwóch lub więcej osób (Mt 18:20). Może i tak, ale spotkałam się z jeszcze inną interpretacją. Mega ciekawą, ale o tym troszkę niżej. Skupmy się na razie na słowach modlitwy. Dlaczego mamy się modlić, aby imię Ojca było uświęcone? „Święć się imię Twoje”. Czy ono nie jest od zawsze święte? Czy ono nie jest już tak mega maksymalnie święte, że już bardziej nie może być? No tak. Więc o co chodzi? Z pomocą przychodzi nam Piotr w swoim pierwszym liście.
3:15 Lecz Pana Boga uświęcajcie w waszych sercach i bądźcie zawsze gotowi udzielić odpowiedzi każdemu, kto domaga się od was uzasadnienia waszej nadziei, z łagodnością i bojaźnią.
A więc gdzie ma się uświęcać imię Ojca? W naszych sercach. Oddając chwałę Bogu, w pierwszym zdaniu modlitwy, równocześnie prosimy o zmianę naszych serc. Jak wiele przekazu znajduje się w zaledwie paru słowach. Żeby Imię Boga stawało się dla nas coraz bardziej święte musimy go po prostu coraz lepiej poznawać. Aby Go coraz lepiej poznawać, musimy się coraz bardziej zagłębiać w jego Słowo czyli Biblię (2Tym 3:16). Im więcej słuchamy Słowa Bożego, tym silniejsza staje się nasza wiara (Rz 10:17). Im silniejsza jest nasza wiara tym potężniejsza staje się modlitwa (Mt 21:22). I w ten sposób modlimy się o modlitwę. Jak bardzo niesamowite to jest? Jedno zdanie, głębsze niż Rów Marjański. Idźmy do następnego.
6:10 Niech przyjdzie twoje królestwo, niech się dzieje twoja wola na ziemi, tak jak w niebie.
A gdyby tak czasem kogoś zapytać, o co właściwie chodzi z tym Królestwem? Ciekawe, ilu dobrze by odpowiedziało. Ciekawe ilu, w ogóle by cokolwiek odpowiedziało. Dla większości: „królestwo” prawdopodobnie znaczy to samo co „niebo”. Tylko dlaczego mamy w takim razie się modlić, aby przyszło do nas niebo? Nie lepiej abyśmy to my się w nim znaleźli? A jak to się ma do kolejnego zdania, aby na ziemi było tak jak w niebie? To albo tak, albo tak. No to jak w końcu? Kiedy w Biblii Duch Święty używa różnych słów, to na pewno nie znaczą tego samego. Pojęcie „Królestwo Boże” w Biblii jest niesamowicie rozległe. Można go jednak sprowadzić do jednego zdania: Królestwo Boże jest tam, gdzie jest Jezus i Duch Święty. Pokrótce wygląda to następująco:
Łukasz 11:20 Jeżeli natomiast Ja palcem Bożym wypędzam demony, zaiste przyszło już do was Królestwo Boże.
Jezus wraz z przyjściem na ten świat przyniósł we współpracy z Duchem Świętym w swojej służbie Królestwo Boże. Po jego śmierci i zmartwychwstaniu oddał Ducha, czyli Ducha Świętego, który odtąd może zamieszkać w sercach oddanych Jezusowi. I w takich sercach rodzi się Królestwo Boże.
Łukasz 17:21 I nie powiedzą: Oto tu, albo: Oto tam jest. Królestwo Boże bowiem jest wewnątrz was.
Rzymian 14:17 Królestwo Boże bowiem to nie pokarm i napój, ale sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym.
Dopełnienie i całkowite zaś przyjście Królestwa Bożego nastąpi po ponownym przyjściu Jezusa na ziemię.
Marek 14:25 Zaprawdę powiadam wam: Nie będę więcej pił z owocu winorośli aż do tego dnia, gdy go będę pił nowy w królestwie Bożym.
Mateusz 25:34 Wtedy król powie do tych, którzy będą po jego prawej stronie: Przyjdźcie, błogosławieni mego Ojca, odziedziczcie królestwo przygotowane dla was od założenia świata.
To tak w wielkim skrócie. Więc jeśli chodzi o prośbę „przyjdź królestwo Twoje” wielu ludzi bardziej lub mniej umyślnie, modli się w tym miejscu o koniec świata. Poniekąd na to wszyscy czekamy, na przyjście sprawiedliwości. Dla mnie jednak jest tu jeszcze coś więcej. Już teraz mamy Królestwo Boże na ziemi poprzez Ducha Świętego, który jest w wierzących. Pamiętając o słowie „Nasz” na początku modlitwy, widzimy, że nie modlimy się tylko za siebie, modlimy się za całą ludzkość. Dlatego modląc się przyjdź (do nas) królestwo Twoje, czy nie powinniśmy mieć na uwadze innych ludzi? Aby jak najwięcej osób mogło przyjąć do swego serca Ducha Świętego i przez nich ukazywało się Królestwo? Czy nie o to tu głównie chodzi? Tym bardziej, że następne zdanie oznajmia, że pragniemy, aby na ziemi działa się wola Boga. Jak inaczej ma się ona dziać, jak nie przez jego dzieci? Im więcej ich będzie tym więcej będzie modlitw o spełnianie woli Bożej i więcej ludzi, przez których może być spełniania. Co płynnie przeniosło nas do drugiej części zdania, nad którą nie będę się już za bardzo rozwodzić. Chcę jedynie nadmienić, że modlimy się o to, że chcemy być tak posłuszni Bogu jak jego Aniołowie są mu posłuszni w niebie. Pozostawiam do przemyślenia. Przejdźmy dalej.
6:11 Daj nam dzisiaj naszego powszedniego chleba.
Co tu się rozpisywać. Jasne jak słońce. Modlimy się o zaopatrzenie na każdy dzień, co nie? No tak, pewnie i tak. Tylko na przykład dlaczego nie wody? Wiemy, że do funkcjonowania ludzki organizm bardziej potrzebuje wody, bez jedzenia jakoś te kilkadziesiąt dni uciągnie. Dlaczego nie ubrań? Dlaczego nie ognia? Czepiam się? Dlaczego zatem Jezus powiedział podczas kuszenia: nie samym chlebem żyje człowiek? Słowo Boże mówi, że post przybliża człowieka do Boga. Dlaczego więc, w tak krótkiej modlitwie, chleb jest taki ważny? Znów dużo pytań. Mówiłam wam kiedyś, że Jezus to dość niesamowity gość jest? Hmm.. Słowo „powszedni” z greckiego επιουσιον, występuje tylko dwa razy w całej Biblii. Gdzie ten drugi raz? U Łukasza, dokładnie w tej samej modlitwie. Więc co tak skrupulatniej oznacza ten wyraz? Blue Letter Bible (www.blueletterbible.org) podaje, że słowo to nie było używane w mowie potocznej i prawdopodobnie wymyślili go sami Ewangeliści. Ciekawe nie? Oczywiście Ewangeliści je tylko zapamiętali, wymyślić musiał je sam Jezus. Ale po co? Czyżby zostawił nam wskazówkę? Zawsze jak zagłębiam się w Boże Słowo czuje się trochę jak detektyw. Niesamowicie satysfakcjonujące zajęcie. Polecam. Najbliższe tłumaczenie jest takie: The bread of our nessesity. Czyli chleba takiego, jakiego potrzebujemy daj nam dzisiaj. I tu wkrada się geniusz. Jeśli potrzebujesz zwykły chleb, dostaniesz zwykły chleb, ale jeśli zastanowisz się przez chwilę, pewnie zadźwięczy Ci w uszach dość znany werset.
Jana 6:35 I odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem życia. Kto przychodzi do mnie, nie będzie głodny, a kto wierzy we mnie, nigdy nie będzie odczuwał pragnienia.
Jeśli o mnie chodzi, to, to właśnie jest ten chleb, którego ja potrzebuję najbardziej i o który ja się modlę dla „nas”, abyśmy wszyscy właśnie tego potrzebowali, cała ludzkość.
6:12 I przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili.
To jest temat niezmiernie ważny w Biblii – aby modlić się za nieprzyjaciół i aby wybaczać. Nie będę przytaczać wszystkich wersetów, kto chce może mnie sprawdzić u Mateusza 5:44, Łukasza 6:28 czy Marka 11:25. Nie zaszkodzi przypomnieć sobie również przypowieść o nielitościwym słudze (Mat. 18:23-35). Tutaj Bóg jest bardzo stanowczy, mamy wybaczać każdemu. Jezus wybaczył nam wszystkie nasze grzechy. Skoro Pan Panów i Król Królów był w stanie wybaczyć, za kogo my się mamy chowając do kogoś urazę? Nie jest to prosta rzecz, najlepiej zdaje egzamin krótka konfrontacja. Czy to co musisz komuś wybaczyć, jest gorsze od tego wszystkiego coś Ty w życiu narobił? A Bóg Ci wybaczył. Myśląc: Boże czy Ty nie wiesz, co ten człowiek mi zrobił? Jezus myśli: Wiem, a czy Ty nie pamiętasz, co ludzie zrobili mi? Kiedy ktoś postanawia iść za Jezusem, za drzwiami musi zostawić pychę i dumę.
6:13 I nie wystawiaj nas na pokusę, ale wybaw nas od złego; twoje bowiem jest królestwo, moc i chwała na wieki. Amen.
Czy Bóg wystawia na pokusę? Nigdy (List Jakuba 1:13). Kuszenie to atrybut szatana. Tłumaczenie tu jest trochę nietrafione, w Tysiąclatce sobie chyba najlepiej poradzili: „i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Dokładnie tak - dawaj nam siłę, abyśmy mogli wszystkie kuszenia odeprzeć. A co dokładnie? Wszystko co oddziela, odsuwa i przeszkadza w poznawaniu Boga. Wybaw od złego. Czyli czego? Złego świata, złych ludzi, szatana i demonów. Oczywiście, ale nie możemy zapomnieć również o tym złu, które jest w nas samych (Mat 7:11). „Wybaw” bardziej przystępniej dla nas można przetłumaczyć jako „uratuj, wyrwij”. Ratuj nas od zła dookoła, i oczyszczaj nas ze zła od środka.
Twoje jest królestwo, moc i chwała na wieki. Co mogłoby lepiej podsumować modlitwę jak nie potwierdzenie wiary. Bo jeśli wierzysz w to, że Jezus, Bóg i Duch Święty mają pełnię władzy, mogą uczynić absolutnie wszystko, i tylko im należy się chwała. Uuu, stop. Czym tak w ogóle jest chwała? Mam wrażenie, że to słowo tak się oklepało, że zupełnie przestało dla nas mieć jakieś faktyczne znaczenie. Chwała pochodzi od słowa chwalić. Proste, Bóg jednak nie chce być chwalony tak, jak chwalimy swoje dzieci. Och jaki Ty dzielny jesteś, jak sobie świetnie poradziłeś, jesteś najwspanialszy na świecie. Bóg nie siedzi w wygodnym fotelu z wyciągniętymi nogami i mówi: ok, to teraz mnie wychwalaj, to teraz mnie uwielbiaj, mów jaki jestem niesamowity. Nie. On chce abyś mu oddał chwałę szczerze z głębi serca. Jak? Uznać Go za najważniejszego w Twoim życiu, zaufać mu bezgranicznie. Oddać Bogu chwałę, oznacza oddać mu swoje życie. Stawiać go zawsze na pierwszym miejscu, być wdzięcznym za wszystko, wiedząc, że wszystko pochodzi od niego. Bóg to Alfa i Omega, pierwszy i ostatni. Jeśli podejmujesz jakieś działanie, to, to że na początku się pomodlisz i poprosisz o pomoc, nie wystarczy. Bóg chce być przy Tobie przez cały proces. Dlaczego? Bo On jest też na końcu, dlatego nigdy nie zapominaj podziękować. Bóg chce być w twoich priorytetowych celach, ale również chce być w tych maleńkich, w tych z samego końca twojej listy ważnych spraw.
I tu zgrabnie przechodzimy do najważniejszego przykazania jakie wytypował Jezus. A może to były dwa? Albo jedno podwójnie złożone? Albo jedno wynikające z drugiego? Coś jak jeden Bóg, ale jednak trzech, co nie neguje, że wciąż jeden. :) Jakie to sympatyczne. Ok, do konkretów. Pamiętacie, kiedy przyszli ludzie, uważający siebie za geniuszy i po raz setny wymyślili mega podchwytliwe pytanie dla Jezusa? A Jezus po raz setny ich zgasił? Uwielbiam gościa. Jakie jest najważniejsze przykazanie? I jak tu wymanewrować? Przypomnijmy, że było ich 613.
Mateusza 22:37 Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą i całym swym umysłem.
39 A drugie jest do niego podobne: Będziesz miłował swego bliźniego jak samego siebie.
I tu mamy najlepszą odpowiedź, jak oddawać Bogu chwałę. Przez miłość. Tak, to jest aż takie proste. Dowód? Słowo „Nasz” w omawianej modlitwie. Dlatego tam jest liczba mnoga. Czy tę modlitwę mówi ktoś na osobności, czy kilka osób naraz, to już nie ma znaczenia. Chodzi o to, aby nie modlić się tylko za siebie, i nigdy nie zapominać o bliźnim. Teraz napiszę o tej niesłychanie ciekawej interpretacji, o której wspominałam wcześniej. W modlitwie wersety 9 i 10 odnoszą się do pierwszej części najważniejszego przykazania, wersety 11-13 do drugiej jego części. Zatem odmawiając tę modlitwę, prosimy, aby Bóg pomagał nam spełniać jedyne przykazanie Nowego Testamentu. Dlatego też, druga część modlitwy jest mówiona w liczbie mnogiej. Mega? Dla mnie mega.
Koniec testu. Czy coś Cię zaskoczyło? Czy coś Cię zainteresowało? Czy coś Ci się wyjaśniło? Czy coś Cię oburzyło? Jeśli tak, niezmiernie się cieszę. Bóg nie chce, abyśmy modlitwy paplali z pamięci, nie wiedząc co w ogóle wygadujemy. Dał nam przykład i wskazówki, co jest ważne. Całość „Ojcze nasz” można wymleć w mniej niż 20 sekund. Bóg nie oczekuje od nas nie wiadomo czego. Prostej, szczerej, zwięzłej modlitwy. Daniel modlił się każdego dnia rano, w południe i wieczorem. Słuchałam raz jednego wykładowcy, który postanowił sobie, że będzie robić tak samo z modlitwą „Ojcze nasz”. Powiedział, że najbardziej polubił porę południową. Nigdy nie wiedział, gdzie dokładnie się wtedy znajdzie i kto będzie go otaczać. Słowa modlitwy zawsze były takie same, ale ze względu na różne okoliczności, modlitwa nabierała innego sensu. Niekiedy czuł, że modli się właśnie za tych ludzi, którzy z nim przechodzą na pasach, innym razem, odczuwał niesamowitą wdzięczność za widok, który miał właśnie przed oczami.
Zatem jeszcze raz. Bo jeśli wierzysz w to, że Jezus, Bóg i Duch Święty mają pełnię władzy, mogą uczynić absolutnie wszystko, ufasz, oddajesz i powierzasz im swoje życie, to sam stajesz się kwintesencją modlitwy. Dobry Ojcze dziękuję Ci za... uwielbiam Cię bo... proszę Cię o... Ale
Łukasz 22:42 Jednak nie moja wola, lecz twoja niech się stanie.
felietonyspodambony@gmail.com
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.