Obrona Marii - matki Jezusa
To sobie wybrałam temat. Trudny? Nie. Łatwy? Też nie. Powiedziałabym kontrowersyjny, to odpowiednie słowo. Najdziwniejszym w tym wszystkim jest to, że Biblia przedstawia nam prostą, piękną, spójną i niesamowicie subtelną postać Marii – matki Jezusa, a jednak niedomówień jest mnóstwo. Opis jej sylwetki zawarty jest w około 100. wersetach, co daje w przybliżeniu 1,2% Nowego Testamentu. Taka można by rzec nowelka. Przestudiowanie zatem całości nie jest jakimś nie lada wyczynem. Wielu ludzi zagorzale broni różnorakich doktryn związanych z Marią, których próżno szukać w Słowie Bożym. Są to nauki wymyślone przez ludzi. A tu trzeba być naprawdę bardzo ostrożnym. Żeby nie było, od razu podkreślam, nie jest to felieton wycelowany w religię rzymskokatolicką! Jest wymierzony w każdego typu religię.
Na początku chciałabym przedstawić moje spojrzenie na postać matki Jezusa. Uważam, że Maria to osoba, której niewątpliwie należy się ogromny szacunek. Nowy Testament żadnej innej kobiecie nie poświęca tyle uwagi i opisów. Jest wzorem do naśladowania i wszyscy powinniśmy się od niej uczyć. W moich rodzinnych stronach legenda ponoć głosi, że swego czasu panowało przekonanie, że „pierońskie lutry” (czyli protestanci) zakopują przed domem pod progiem figurkę Maryi, żeby za każdym razem, kiedy wychodzą, po niej deptać. Wtedy wydawało mi się to śmieszne. Patrząc jednak teraz na ludzi, którym mówi się coś innego niż całe życie słyszeli, od razu przyjmują postawę defensywno-obronną, jakby wszystkie inne poglądy miałyby Marię mieszać z błotem. To jednak wcale nie jest tak. Aby naprawdę poznać matkę Jezusa, jak się zachowywała i co mówiła, należy przeczytać, co ma o niej do powiedzenia sam Bóg. Gdzie? W Biblii rzecz jasna. Dalsza zatem część będzie skupiała się tylko i wyłącznie na wersetach, które każdy może łatwo sprawdzić.
Długo zastanawiałam się jak to zgrabnie wszystko poukładać w jedną całość i niczego nie przeoczyć. Chronologicznie miałoby to najwięcej sensu, więc tym tropem pójdziemy. Z małym jednak niuansikiem. Chronologię wyznaczy sam Bóg, według porządku ksiąg Nowego Testamentu. Zobaczymy co nam wyjdzie. Wytłuszczoną czcionką zaznaczam fragmenty, do których będę odnosić się bezczelnie szczegółowo. Ewangelia Mateusza zatem, jedziemy.
1:18-25 A z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak: Gdy Maria, jego matka, została zaślubiona Józefowi, zanim się zeszli, okazało się, że jest brzemienna z Ducha Świętego. Ale Józef, jej mąż, będąc sprawiedliwym i nie chcąc jej zniesławić, chciał ją potajemnie oddalić. A gdy o tym rozmyślał, oto anioł Pana ukazał mu się we śnie i powiedział: Józefie, synu Dawida, nie bój się przyjąć Marii, twojej żony. To bowiem, co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego. I urodzi syna, któremu nadasz imię Jezus. On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów. A to wszystko się stało, aby się wypełniło, co powiedział Pan przez proroka: Oto dziewica będzie brzemienna i urodzi syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, co się tłumaczy: Bóg z nami. Wtedy Józef, obudziwszy się ze snu, uczynił tak, jak mu rozkazał anioł Pana, i przyjął swoją żonę. Ale nie obcował z nią, dopóki nie urodziła swego pierworodnego syna, któremu nadał imię Jezus.
Co my tutaj mamy. Maria bezsprzecznie była dziewicą, ale sama nie poczęła Jezusa. Jezus począł się w niej z Ducha Świętego. Bóg, Syn i Duch Święty istnieją od zawsze, wszyscy byli obecni przy tworzeniu ziemi i ludzi. W Księdze Rodzaju jest to wręcz wyoślone. Maria nie dała życia Bogu Jezusowi, bo ten żył już przed założeniem naszego świata. Co najwyżej dała życie człowiekowi Jezusowi, a to też tak nie do końca, bo każdego człowieka stwarza przecież Bóg. Co zatem zrobiła Maria? Urodziła syna – Jezusa jako człowieka. Tyle. Nie umniejszając tutaj roli kobiety oczywiście, bo każdy poród to nie lada wyczyn. Następną kontrowersyjną rzeczą, jest sprawa dziewictwa Marii do samej śmierci. Trzy rzeczy do przemyślenia. Pierwsza – Jezus urodził się normalnie, tak jak Bóg to zaprojektował, czyli przez kanał rodny. Z punktu widzenia czysto medycznego, nie można jej było już fizycznie zakwalifikować jako dziewicę. Druga – jest napisane, że Józef nie obcował z Marią DOPÓKI lub AŻ nie urodziła. Łatwo sprawdzić w przekładzie interlinearnym z greckiego jak jest w oryginale. Dostępne za darmo on-line. Zachęcam. Trzecia – Jezus był pierworodnym synem, a żeby kogoś tak nazwać, kobieta musi urodzić co najmniej jeszcze jednego syna, tego drugiego. Biblia Tysiąclecia i Warszawska zgrabnie sobie to słówko wycięły. W oryginale greckim jednak jest pięknie, tłuściutko wymalowane. Również to można prosto sprawdzić. Czwarta – Jezus miał braci i siostry. Ach, miały być trzy… A więc do tego powrócimy w dalszej części programu.
2:11 Kiedy weszli do domu, zobaczyli dziecko z Marią, jego matką, i upadłszy, oddali mu pokłon, potem otworzyli swoje skarby i ofiarowali mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.
Coś godnego uwagi w tym wersecie? Komu oddany został pokłon i dary? Mu – Jezusowi. Tylko. Marii się nikt nie kłaniał. Dlaczego? Nie trzeba daleko szukać, dwa rozdziały dalej czytamy:
4:10 Panu, swemu Bogu, będziesz oddawał pokłon i tylko jemu będziesz służył.
Dzieje Apostolskie 10:24 A gdy Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu naprzeciw, padł mu do nóg i oddał mu pokłon. Lecz Piotr podniósł go, mówiąc: Wstań, ja też jestem człowiekiem.
W Apokalipsie, kiedy Jan upada na kolana przed aniołem, ten od razu mówi do niego, żeby się nie wygłupiał i wstawał, pokłon należy się tylko Bogu. Jedziemy dalej.
2:13-14, 20:21 A gdy oni odeszli, oto anioł Pana ukazał się we śnie Józefowi i powiedział: Wstań, weź dziecko oraz jego matkę i uciekaj do Egiptu, i zostań tam, aż ci powiem. Herod bowiem będzie szukał dziecka, aby je zabić. Wstał więc, wziął w nocy dziecko oraz jego matkę i uciekł do Egiptu.(…) I powiedział: Wstań, weź dziecko oraz jego matkę i idź do ziemi izraelskiej. Umarli bowiem ci, którzy czyhali na życie dziecka. Wstał więc, wziął dziecko oraz jego matkę i przybył do ziemi izraelskiej.
Niby prosta historia, każdemu znana. Coś jednak jest tu ciekawego. Normalnie, potocznie przyjęło się mówić „mama z dzieckiem”. Tutaj jednak wyraźnie, za każdym razem podana nam jest inna hierarchia ważności, na początku zawsze wymieniane jest dziecko, dopiero potem jego matka. Ok, co my tam dalej mamy.
12:46-50 A gdy on jeszcze mówił do ludzi, jego matka i bracia stanęli przed domem, chcąc z nim rozmawiać. I powiedział mu ktoś: Oto twoja matka i twoi bracia stoją przed domem, chcąc z tobą mówić. Lecz on odpowiedział temu, który mu to oznajmił: Któż jest moją matką i kto to są moi bracia? A wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, powiedział: Oto moja matka i moi bracia! Kto bowiem wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką.
Hmm… a żeby tego było mało, obie pozostałe Ewangelie synoptyczne przywołują dokładnie taką samą historię. Historia powtórzona w Biblii trzy razy jest na ogół postrzegana jako wybitnie ważna. Czy potrzebny tu jest w ogóle jakiś komentarz? Jezus dzielił ludzi na tych, którzy w niego wierzą i wypełniają wolę Boga oraz na tych pozostałych, wliczając w to swoich najbliższych krewnych. To są słowa samego Jezusa, powtórzone przez co najmniej trzech świadków. Wyszła nam też tutaj ponownie sprawa braci Jezusa. Pojawiła się teza i jest szeroko propagowana, jakoby mieli by to być jego kuzyni. Prawdą jest, że w języku hebrajskim słowo oznaczające brata, znaczy również kuzyn. Problem w tym, że Nowy Testament został napisany po grecku. Odwołując się zatem ponownie do oryginału, słowo αδελφοι użyte w wersetach powyżej ma jedno znaczenie – bracia. Dla dociekliwych podam, że kuzyni to ξαδέρφια. Nie trzeba się tu wcale na greckiej filologii znać, to, że znaczki są inne, każdy widzi. Następne w Ewangelii Mateusza wersety o Marii to:
13:55-56 Czyż to nie jest syn cieśli? Czyż jego matce nie jest na imię Maria, a jego bracia to Jakub, Józef, Szymon i Juda? A jego siostry, czyż wszystkie nie są wśród nas? Skąd więc on ma to wszystko?
No popatrzcie, jakie się nam dopełnienie zrobiło. Tak, bracia to dalej to samo słowo w języku greckim co podawane wcześniej. Dowiadujemy się zatem, że Maria miała co najmniej siedmioro dzieci. Pięciu synów (w tym jeden z Duchem Świętym) i przynajmniej dwie córki, ponieważ są podane w liczbie mnogiej. W tamtych czasach kobieta była uznawana za błogosławioną z powodu dzieci, które dawał jej łaskawy Bóg. Im więcej dzieci rodziła, tym większe i mocniejsze spoczywało na niej błogosławieństwo. Dlaczego Bóg miałby poskąpić Marii, którą wybrał jako wzór wspaniałej matki, tej łaski, dając jej tylko jednego syna?
Wierzcie lub nie, a najlepiej sami sprawdźcie, to już wszystkie wersety o Marii u Mateusza. Jest jeszcze jedna mała wzmianka w genealogii Józefa. Tyle. To może małe podsumowanie. Maria zanim poślubiła Józefa zaszła w ciążę z Ducha Świętego. Urodziła syna, któremu Józef dał na imię Jezus. Mieszkała z rodzinką przez jakiś czas w Egipcie. Miała jeszcze czterech synów i córki. Niczego nie pominęłam? To w skrócie, co Mateusz ma do przekazania. Następny w kolejce – Marek.
Ewangelia Marka jest najkrótsza, dużo się jednak w niej dzieje. Coś na styl sensacji. Mnóstwo tu wyrazów typu „zaraz”, „natychmiast”. Ciągła akcja, napięcie, intrygi i spiski. Wersetów o Marii jednak maciupeńko. Zaledwie sześć. Muszą to być zatem znaczące wersety. Co takiego Marek uznał za najważniejsze, odnośnie mamy Jezusa, warte zapisania w Ewangelii?
3:31-35 Wtedy przyszli jego bracia i matka, a stojąc przed domem, posłali po niego, wzywając go. A tłum siedział wokół niego. I powiedzieli mu: Oto twoja matka i twoi bracia są przed domem i szukają cię. Lecz on im odpowiedział: Któż jest moją matką i moimi braćmi? A spojrzawszy po tych, którzy siedzieli wokół niego, powiedział: Oto moja matka i moi bracia! Kto bowiem wypełnia wolę Boga, ten jest moim bratem, moją siostrą i moją matką.
6:3 Czy to nie jest cieśla, syn Marii, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie ma tu wśród nas także jego sióstr? I gorszyli się z jego powodu.
Kopiuj, wklej od Mateusza? Jest taka tendencja wśród badaczy Pisma Świętego, aby jakąś informację zawsze szukać w dwóch miejscach, opisaną przez dwóch różnych świadków. Stosuję się ją po to, aby nie wyciągać pojedynczych wersetów i na nich przez mizerną interpretację nie narzucać złych ideologii. Strasznie mi się to podoba. Jak posługujemy się jednym wersetem z Biblii, łatwo go podważyć, kiedy jednak zaczniemy przywoływać inne, ale odnoszące się w ten sam sposób do jednego problemu, ludziom szczęki opadają i czasem coś do nich zaczyna docierać. Marek nie wnosi do naszej bazy informacji o Marii nic nowego. Podkreślony zostaje jednak fakt, że Jezus nie traktował jej jako kogoś wyjątkowego. Nie powiedział: Ojć, sory, mamusia woła, muszę iść, sami rozumiecie, ważna osoba. Powiedział do wszystkich: jak będziesz wypełniać wolę mojego Ojca, to Ty stajesz się moją rodziną. Znajdujemy też potwierdzenie informacji, że Jezus miał rodzeństwo, choć z innego ojca.
Następny przystanek – Ewangelia Łukasza. Tutaj mamy całą skarbnicę informacji o Marii. Sporo obszernych opisów, sporo cennych wiadomości. Na podstawie tej księgi możemy naprawdę zobaczyć postać Marii i poznać charakter kobiety wybranej przez samego Boga.
1:27-38 Do dziewicy zaślubionej mężczyźnie, któremu na imię było Józef, z rodu Dawida; a dziewicy było na imię Maria. Kiedy anioł przyszedł do niej, powiedział: Witaj, obdarowana łaską, Pan jest z tobą. Błogosławiona jesteś między kobietami. Ale ona, ujrzawszy go, zlękła się z powodu jego słów i zastanawiała się, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Wtedy anioł powiedział do niej: Nie bój się, Mario, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz w swym łonie i urodzisz syna, któremu nadasz imię Jezus. (…) Wtedy Maria powiedziała do anioła: Jak to się stanie, skoro nie obcowałam z mężczyzną? A anioł jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego też to święte, co się z ciebie narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. (…) I powiedziała Maria: Oto służebnica Pana, niech mi się stanie według twego słowa. Wtedy odszedł od niej anioł.
W tych dniach Maria wstała i poszła z pośpiechem w góry do miasta w Judei. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. A gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Marii, poruszyło się dziecko w jej łonie i Elżbieta została napełniona Duchem Świętym. I zawołała donośnym głosem: Błogosławiona jesteś między kobietami i błogosławiony jest owoc twego łona. A skądże mi to, że matka mego Pana przyszła do mnie? Gdy bowiem głos twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dziecko w moim łonie. A błogosławiona, która uwierzyła. Spełni się bowiem to, co zostało jej powiedziane przez Pana. Wtedy Maria powiedziała: Wielbi moja dusza Pana; I rozradował się mój duch w Bogu, moim Zbawicielu; Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy. Oto bowiem wszystkie pokolenia będą mnie odtąd nazywać błogosławioną. Bo uczynił mi wielkie rzeczy ten, który jest mocny, i święte jest jego imię. (…) I została z nią Maria około trzech miesięcy, a potem wróciła do swego domu.
To jest najdłuższy fragment w całym Piśmie Świętym odnośnie Marii. W miejscach, gdzie jest nawias z kropeczkami są wersety nie mówiące bezpośrednio o niej. Wycięłam je, aby nie wystraszyć nikogo mega długim cytatem, bo i tak jest spory. Zachęcam jednak każdego do przeczytania całości. Co się tutaj dowiadujemy? Anioł powiedział, że Maria została obdarowana łaską. W Biblii Tysiąclecia (i tylko tam) zostało to przetłumaczone jako „pełna łaski”. W znaczeniu jednak takim, że została nią wypełniona, a nie, że sama była jej nośnikiem. Kto potrzebuje łaski? Grzesznik. Gdyby Maria była supernadczłowiekiem bez grzechu, nie potrzebowałaby daru łaski Boga. To samo słowo zostało użyte w Liście do Efezjan.
1:5-6 Przeznaczył nas dla siebie, ku usynowieniu przez Jezusa Chrystusa, według upodobania swojej woli; Dla uwielbienia chwały swojej łaski, którą obdarzył nas w umiłowanym.
Z tego fragmentu dowiadujemy się, że wszyscy, którzy wierzą w Jezusa są pełni łaski, bo zostali nią obdarowani. No, chyba udało się prosto wyjaśnić. Przemaglujemy teraz drugie słówko, wokół którego różne dziwne kulty się potworzyły – BŁOGOSŁAWIONA. Cóż też to ten kunsztowny przymiotnik oznacza? Nic innego jak „szczęśliwa”. Jest to forma pozdrowienia, często używana w całej Biblii. Nie tylko Maria została nazwana błogosławioną, gwoli ścisłości: Rut (Ks. Rut 3:10), Abigail (I Samuela 25:33), Jael (Ks. Sędziów 5:24). Nie jest to zatem jakaś szczególna forma wywyższenia, święty tytuł, który by został specjalnie nadany tylko jednemu człowiekowi. Zachowanie Marii w całej tej sytuacji jest nienaganne. Całkowicie poddaje się woli Bożej, nie kwestionuje, nie wątpi, nie dyskutuje. Określa siebie jako służebnicę Boga, użyty przez nią wyraz grecki dosłownie znaczy – niewolnik. Jej postawa, jej pokora i ogromna wiara, to jest coś, co powinno być uczone, zapamiętane i naśladowane. Następny fragment przedstawia powitanie Marii w domu Elżbiety. Dlaczego akurat tam się wybrała? Wyobraźcie sobie tę sytuację, młoda dziewczyna, zaciążona przed ślubem, mówi, że objawił się jej anioł i dziecko poczęło się z Ducha Świętego. Mhm… Kto jej uwierzy? Ktoś, kto też doświadczył cudu ponadnaturalnej ciąży. Elżbieta zawołała od progu znów to nasze fajne słówko – błogosławiona! I tu zaczyna się słynna katolicka modlitwa. Rozpoczyna się dobrze, można nawet rzec wspaniale, bo jest to żywy cytat wyrwany z Biblii, niestety z końcówką jest gorzej. Druga połowa to już słowa wymyślone przez ludzi. W dodatku bardzo niebezpieczne słowa. ”Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej”. Bardzo śliski grunt. Maria jak każdy wierzący człowiek, wypełniony Duchem Świętym, może być nazywana świętą, spoko. Nigdzie jednak w Biblii nie znajdziemy określenia „Matka Boża”. Bóg nie ma matki. Jezus miał, jako człowiek, ale nigdy jako Bóg. To już było roztrząsane powyżej. W Biblii nie ma najmniejszej wzmianki o tym, że Maria została jakoś cudownie uniesiona do nieba. Dlaczego? Bo nie została. Udokumentowane na kartach Pisma Świętego są tylko dwie osoby zabrane do nieba – Henoch i Eliasz. Gdyby Maria też została nadzwyczajnie przetransportowana, na pewno ktoś nie omieszkałby tego opisać. Podobnie z tym, że została niepokalanie poczęta, nic, ani krzty, żadnej wzmianki, ani drobinki-ociupinki. Jak jesteśmy przy modlitwie to wypada tu jeszcze coś dorzucić.
1 List do Tymoteusza 2:5 Jeden bowiem jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus.
Łukasz 11:2 I powiedział do nich: Gdy się modlicie, mówcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech będzie uświęcone twoje imię. Niech przyjdzie twoje królestwo. Niech się dzieje twoja wola na ziemi, tak jak w niebie.
Mateusz 6:9 Wy więc, módlcie się tak: Ojcze nasz, który jesteś w niebiosach, święć się Imię Twoje;
6:7 A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; oni bowiem sądzą, że ze względu na swoją wielomówność będą wysłuchani.
Znów pojawia się słówko, którego próżno szukać w potocznej mowie – wielomówni. Z greckiego Battologéō – properly, to blubber nonsensical repetitions. Jak to rozumieć? Już spieszę z wyjaśnieniem: bezmyślnie coś w kółko powtarzać. No i tu jakby tak trochę, te rytuały mantrowo-różańcowe się z lekka sypią. Dokładnie też widać do kogo mamy adresować modlitwy - do Ojca.
Dobra, co tam dalej mamy godnego uwagi? Maria nazywa Pana i Boga swoim Zbawicielem. Kto potrzebuje zbawienia? Grzesznik. Maria nie była bezgrzesznym superbohaterem, była człowiekiem. Marię stworzył Bóg i ona to doskonale wiedziała. Jemu oddawała chwałę, jego wielbiła, jego potrzebowała, nie odwrotnie. Uwielbienie Boga przez Marię w domu Elżbiety jest przykładem idealnej modlitwy. Po tych wersetach wiemy, że ta młoda kobieta posiadała niebywałą wiedzę o tekstach Starego Testamentu. Niemal do wszystkich wyrażeń, których użyła, można zaleźć odnośnik w tych księgach. Była inteligentną, rezolutną Żydówką z krwi i kości. Odważną i silną, młodą kobietą, która cześć i chwałę oddawała tylko Bogu. Następne wersety odnoszą się już do porodu.
2:5-7 Aby dać się spisać z Marią, poślubioną sobie małżonką, która była brzemienna. A gdy tam byli, nadszedł czas porodu. I urodziła swego pierworodnego syna, owinęła go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
Tym razem w jaki przekład by nie patrzeć, jakiego tłumaczenia by nie szukać, wszędzie widnieje słówko PIERWORODNY. Z greki „protótokos” ma dwa znaczenia: pierworodny i najstarszy. No jak bum-cyk-cyk oba sugerują młodsze rodzeństwo.
Kolejnym dowodem tego, że Maria była po prostu człowiekiem, są wersety dotyczące składania przez nią ofiary za swoje grzechy.
2:22-24 Gdy też według Prawa Mojżesza minęły dni jej oczyszczenia, przynieśli go do Jerozolimy, aby stawić go przed Panem; (Tak jak jest napisane w Prawie Pana: Każdy mężczyzna otwierający łono będzie nazywany świętym Panu); I żeby złożyć ofiarę według tego, co zostało powiedziane w Prawie Pana, parę synogarlic albo dwa gołąbki.
Cóż to są te dni oczyszczenia według Prawa Mojżesza?
Księga Kapłańska 12:2-7 Jeśli kobieta pocznie i urodzi chłopca, będzie nieczysta przez siedem dni; jak w dniach jej odłączenia z powodu swej miesięcznej słabości, będzie nieczysta.(...) Potem ona pozostanie przez trzydzieści trzy dni we krwi swego oczyszczenia; nie dotknie żadnej świętej rzeczy ani nie wejdzie do świątyni, aż wypełnią się dni jej oczyszczenia. (...) A gdy wypełnią się dni jej oczyszczenia po synu lub po córce, przyniesie do kapłana przed wejście do Namiotu Zgromadzenia rocznego baranka na całopalenie i młodego gołębia lub synogarlicę na ofiarę za grzech; Ten złoży to w ofierze przed PANEM i dokona za nią przebłagania; i tak będzie oczyszczona od upływu swojej krwi.
Widzimy jak na dłoni, że Maria przestrzegała prawa żydowskiego w kwestii przebłagania za grzechy i innych widocznie też. Jaka konkluzja? Maria nie jest przykładem idealnego bezgrzesznego człowieka. Maria jest przykładem idealnej pokory i pokuty. Przeskakujemy do kolejnych wersetów.
2:34-35 I błogosławił im Symeon, i rzekł do Marii, matki jego: Oto ten przeznaczony jest, aby przezeń upadło i powstało wielu w Izraelu, i aby był znakiem, któremu się sprzeciwiać będą, I aby były ujawnione myśli wielu serc; także twoją własną duszę przeniknie miecz.
Mamy tutaj proroctwo dla Marii, prawdopodobnie odnoszące się do śmierci Jezusa. Dla każdej matki nieopisaną tragedią jest widzieć jak umiera jej dziecko, spokojnie można to porównać do przebicia duszy mieczem. Kiedy dodamy do tego fakt, że Maria wiedziała o tym, że Jezus oddaje się na ofiarę także za jej grzechy, musiał to być okrutny duchowy ból. Następnym wydarzeniem, w którym Maria bierze udział jest poszukiwanie dwunastoletniego Jezusa w Jerozolimie.
2:48 I ujrzawszy go, zdziwili się. I rzekła do niego matka jego: Synu, cóżeś nam to uczynił? Oto ojciec twój i ja bolejąc szukaliśmy ciebie. 2:51 I poszedł z nimi, i przyszedł do Nazaretu, i był im uległy. A matka jego zachowywała wszystkie te słowa w sercu swoim.
Całej tej sytuacji poświeciłam odrębny felieton, więc nie będę się tu zbytnio rozwodzić. Bo miało być krótko i zwięźle, a robi się niezła epopeja. Zainteresowanych odsyłam do tytułu „poszukiwany nastoletni, poszukiwany zmartwychwstały”. Na podstawie przytoczonego fragmentu widzimy, że dla Marii wszystko co robił i mówił Jezus, nawet jako dziecko, było bardzo istotne. Nawet, kiedy nie rozumiała jego zachowania. W tej Ewangelii znajdujemy szczegółowe, intymne wspomnienia z życia Marii, musiała ona to sama bezpośrednio opowiadać Łukaszowi. Następnie po raz trzeci (!) opisana jest scena, w której Jezus ignoruje matkę i braci. Słowa niemal identyczne więc nie będę tego wersetu umieszczać, jakby ktoś chciał sprawdzić: 8:19-21. Podam jednak następny werset, który ponownie uwypukla jak faktycznie się sprawy mają.
11:27-28 A gdy On to mówił, pewna niewiasta z tłumu, podniósłszy swój głos, rzekła do niego: Błogosławione łono, które cię nosiło, i piersi, które ssałeś. On zaś rzekł: Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go.
Czy da się to prościej powiedzieć? Słowo Boże, aż huczy i przestrzega od tego, aby nigdy pod żadnym pozorem nie oddawać czci i chwały człowiekowi! Nawet Marii! Może uda mi się to jeszcze bardziej uprościć. Kobieta krzyczy: Jezusie, szczęściara z tej, która Cię urodziła i wykarmiła. On ripostuje: Nie, nie, nie. Szczęśliwi są Ci, którzy słuchają słów mego Ojca. Ojciec – Bóg Wszechmogący jest ważny. Jeśli już jesteśmy przy słowach ojciec i matka, wspomnę, że w Biblii Jezus nigdy nie zwraca się do Marii per matko, mamo, czy nawet mamusiu. Jak się zatem do niej zwraca? I tutaj płynnie przechodzimy do Ewangelii Jana, ponieważ u Łukasza już nic więcej nie znajdziemy. Naprawdę, to wszystko.
W czwartej ewangelii Maria pojawia się tylko w dwóch scenach – w Kanie Galilejskiej i podczas krzyżowania Jezusa. Jan całkowicie pomija opis narodzin, skupia się na tym, aby przekazać nam ważniejszą informację, mianowicie, że Jezus istniał od zawsze.
1:1 Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. 1:14 A to Słowo stało się ciałem i mieszkało wśród nas, pełne łaski i prawdy.
Chronologia jest tutaj fundamentalna. Jezus był, a potem przyszedł na świat w śmiertelnym ciele. Następnie Jan przechodzi od razu do chrztu, pomijając całkowicie jakieś 30 lat życia naszego Zbawiciela. Skupia się na tym, co naprawdę ważne, na Jezusie jako Bogu.
2:1-5 A trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i jego uczniów. A gdy zabrakło wina, matka Jezusa powiedziała do niego: Nie mają wina. Jezus jej odpowiedział: Co ja mam z tobą, kobieto? Jeszcze nie nadeszła moja godzina. Jego matka powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, co wam powie.
Mamy tu odpowiedź na wcześniejsze pytanie. Jezus nazywał Marię po prostu kobietą. Jego odpowiedź można by wręcz uznać za zniewagę, w której widoczny jest brak szacunku. Co po takim tekście robi Maria? Obraża się? Przywołuje syna do porządku? Przypomina mu jak należy odzywać się do rodziców? Nie. Pokłada w nim całą swą ufność, że cokolwiek on nie postanowi, ona się temu podporządkuje. Powiedziała o problemie, ale nie naciskała, nie przekonywała Jezusa, że musi coś zrobić. Róbcie co wam powie. Oddała wszystko w ręce swego syna, bo w niego wierzyła. Taką postawę powinniśmy naśladować i właśnie tego się od niej uczyć.
19:25-27 A przy krzyżu Jezusa stały jego matka i siostra jego matki, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Gdy więc Jezus zobaczył matkę i ucznia, którego miłował, stojącego obok, powiedział do swojej matki: Kobieto, oto twój syn. Potem powiedział do ucznia: Oto twoja matka. I od tej godziny uczeń ten wziął ją do siebie.
Wokół tej sceny również narosło wiele różnych mniej i bardziej niedorzecznych interpretacji. Na przykład: Jezus powiedział, że odtąd Maria jest matką dla wszystkich ludzi. Czyżby? Kto stał pod krzyżem? Tylko Jan? Nie, wiele kobiet, jak to relacjonują inne Ewangelie. Czyli co, kobiety się dla Jezusa nie liczyły? Czemu zatem nie powiedział „oto twój syn i córki” albo „oto matka wasza”? No i tak sprytnie, oto ta zacna interpretacja szybko poszła się paść... O co tutaj zatem chodzi? W prawie żydowskim, każdy pierworodny syn powinien zaopiekować się swoja matką. W tamtych czasach kobiety nie pracowały, nie mogły zarabiać. Podlegały ojcu, potem mężowi, aż w końcu zostawały na łasce syna. Ta, która nie miała syna, miała naprawdę ciężkie życie. Wystarczy przypomnieć sobie historię Noemi. Jezus cierpiąc okropne tortury, umierając na krzyżu, pamiętał jeszcze o tym, aby zapewnić swojej matce dobre życie. Dlatego prosił Jana, by mogła u niego zamieszkać. Tak tu skrzętnie i pieczołowicie wcześniej wykładałam o tym, że Jezus miał braci, dlaczego by więc nie mógł się nią zaopiekować któryś z nich. A dlatego, że jego rodzeni bracia, nie wierzyli, że jest Chrystusem – Mesjaszem, uwierzyli dopiero po zmartwychwstaniu. Jezus niewątpliwie darzył Marię ogromną miłością, dlatego oddał ją w ręce mężczyzny, który był według jego nauczań, prawdziwym bratem. Dlaczego? Po raz kolejny: kto bowiem wypełnia wolę Boga, ten jest moim bratem. Tu również kończy się rola Marii jako matki Jezusa – człowieka. Gdyby rzeczywiście była takim vipem, czy Jezus nie pokazałby się jej jako pierwszej? Tymczasem nie, powtarza się znów ta sama sytuacja, Jezus traktuje wszystkich wierzących równo.
Tyle jeśli chodzi o Ewangelię Jana. Jeśli myślicie, że uczniowie Jezusa, apostołowie, pierwsze kościoły rozpisywały się szeroko na temat kobiety, dzięki której Jezus przyszedł na świat, to muszę was rozczarować. Dwa wersety jeszcze nam zostały.
Dzieje Apostolskie 1:14 Ci wszyscy trwali jednomyślnie w modlitwie i prośbach razem z kobietami, z Marią, matką Jezusa, i jego braćmi.
List do Galacjan 4:4 Lecz gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg posłał swego Syna, zrodzonego z kobiety, zrodzonego pod prawem;
Wyczuwam lekki zawód? To już wszystko? Ano wszystko, nie więcej nie mniej. Istnieje jeszcze jeden fragment w Biblii, który przez wielu uważany jest za bezpośredni odnośnik do Marii. Sprawdźmy zatem jeszcze to.
Apokalipsa 12:1-6 I ukazał się wielki cud na niebie: Kobieta ubrana w słońce i księżyc pod jej nogami, a na jej głowie korona z dwunastu gwiazd. A była brzemienna i krzyczała w bólach porodowych i w mękach rodzenia.(...) I urodziła syna – mężczyznę, który będzie rządził wszystkimi narodami laską żelazną. I porwane zostało jej dziecko do Boga i do jego tronu; A kobieta uciekła na pustynię, gdzie ma miejsce przygotowane przez Boga, aby ją tam żywiono przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni.
Coś tam niby się zgadza, coś tam niby zupełnie przeczy. No bo tak, urodziła syna, to się zgadza, ale żeby w bólach i mękach? To już zupełnie nie pasuje do katolickiego paradygmatu. Uciekła na pustynię? Dalej robi się jeszcze ciekawiej:
13-17 A gdy smok zobaczył, że został zrzucony na ziemię, zaczął prześladować kobietę, która urodziła mężczyznę. I dano kobiecie dwa skrzydła wielkiego orła, aby poleciała na pustynię, na swoje miejsce, gdzie jest żywiona przez czas i czasy, i połowę czasu, z dala od węża. I wyrzucił wąż ze swojej paszczy za kobietą wodę jak rzekę, aby ją rzeka porwała. Lecz ziemia przyszła kobiecie z pomocą i otworzyła ziemia swą gardziel, i pochłonęła rzekę, którą smok wyrzucił ze swojej paszczy. I rozgniewał się smok na kobietę, i odszedł, aby walczyć z resztą jej potomstwa, z tymi, którzy zachowują przykazania Boga i mają świadectwo Jezusa Chrystusa.
To już zupełnie nie wygląda na Marię. Tak to jest, jak się wyciągnie werset i nie przeczyta kontekstu.. Gdzie pojawia się jeszcze słońce i księżyc i dwanaście gwiazd?
Księga Rodzaju 37:9-10 Śnił mu się jeszcze drugi sen i opowiedział go swoim braciom: Znowu śnił mi się sen, a oto słońce, księżyc i jedenaście gwiazd pokłoniły mi się. Gdy opowiedział to swemu ojcu i swoim braciom, jego ojciec zgromił go i powiedział mu: Cóż to za sen, który ci się śnił? Czy ja i twoja matka przyjdziemy z twoimi braćmi, aby ci się kłaniać aż do ziemi?
No ok, wiem, wiem, co bardziej wnikliwi czytelnicy zauważą jedną gwiazdę mniej w śnie Józefa. A to dlatego, że przecież on był dwunastą. Objawienie to jeden wielki zlepek cytatów i odnośników do całej Biblii. Jego przesłanie można tłumaczyć tylko i wyłącznie na podstawie wersetów Słowa Bożego, a nie własnych interpretacji, na wzór: jak się nam filozofom wydaje... Na tę chwilę istnieją trzy interpretacje i do każdej mam zastrzeżenia. Jedni mówią, że to Maria, ale tak naprawdę pasuje do niej tylko werset piąty. Drudzy, że to kościół (czyli ludzie wierzący). To już bardziej prawdopodobne, ale do kogo w takim razie odchodzi smok jak zostawia kobietę w 17. wersecie? To mi bardziej na kościół zalatuje. Jeszcze inni mówią, że to Izrael. Jeśli miałabym wybierać z tych trzech, ta ostatnia odpowiedź wydaje się najsensowniejsza. Apokalipsa, to jest taki majstersztyk, że całe życie można by poświęcić na jej rozwikływanie, a i tak można by się bardziej zaplątać. Dlatego nie pokuszę się, żeby dalej o tym rozprawiać, bo to jedynie moc Ducha Świętego może objawić. Co tak naprawdę chciałabym tutaj zaznaczyć? Nawet jeśli byłby to opis Marii, to gdzie tam pisze, że tę kobietę trzeba otaczać szczególną czcią i chwałą? Ona tam też jest zdana tylko i wyłącznie na łaskę Boga.
Podsumowująca konkluzja zatem. Reszta rzeczy, która nie została poruszona w tym felietonie, to tylko i wyłącznie wymysły ludzi. Wszystkie inne informacje jakie usłyszeliście na temat tej pokornej kobiety są wyssane z palca. Tak na przykład Marię nazwano „Matką Boską” dopiero w 431 r., przez czterysta lat po śmierci Jezusa żadnemu apostołowi, uczniowi, wierzącemu to przez myśl nie przeszło. To, że Maria była zawsze dziewicą wymyślono sobie w 649 r. Dogmat o niepokalanym poczęciu ustanowiono dopiero w 1854 r., a o wniebowzięciu Marii w 1950! To dopiero świeża nowinka. Zapewne Jan, który Marię przygarnął i traktował jak własną matkę, po prostu zapomniał, o tych cudach wspomnieć w swojej Ewangelii.
Czy ta prosta, bogobojna kobieta, która sama określiła siebie jako służebnicę Boga, chciałaby być wywyższoną? Chciałaby, żeby ludzie oddawali jej cześć i chwałę? Czy może wolałaby, aby naśladować jej pokorną, pełną wiary i ufności postawę. Kim więc jest Maryja z obrazów pełnych przepychu i złota? Wygląda na zupełnie inną osobę... Kiedy Państwa narzucały religię chrześcijańską, do kościołów wdzierały się kulty pogańskie. Ludzie nie chcieli od razu pozbywać się swoich wierzeń, dlatego przemycali je mieszając z postaciami biblijnymi. I tak np. tytuł „Królowa niebios” został przypisany Marii, choć przestrzegał przed tą pogańską boginią już Jeremiasz:
Jeremiasz 7:18 Synowie zbierają drwa, ojcowie rozniecają ogień, a ich żony ugniatają ciasto, aby robić placki dla królowej niebios i wylewać ofiary z płynów innym bogom, aby mnie do gniewu pobudzać.
Królowymi niebios nazywane były także: Kali w Indiach, Aszera w Kananie, Izyda w Egipcie, Kybele w Azji Mniejszej, Artemida w Grecji oraz Diana w Rzymie . Dorzućmy do tego jeszcze, że Isztar Babilońską nazywano „Świętą Dziewicą” czy „Dziewicą Matką”; Dianę Efeską „Dziewicą”, „Madonną” i „Zbawicielką”; Izydę przedstawiano zawsze z małym dzieckiem, i mamy spory galimatias. Warto sobie przeewaluować posiadane informacje i skonfrontować, w co się tak naprawdę wierzy i kim jest dla nas matka Jezusa. Szczerą, skromną, kochającą matką, czy kobietą w złocie, żądającą pokłonów. Aby się czasem nie okazało, że popadamy w bałwochwalstwo, a to już bardzo ciemno w las...
Felieton powstał nie po to by umniejszyć rolę Marii czy ogólnie kobiet, lecz by uwydatnić rolę Jezusa i Boga. To dla chrześcijanina żyjącego według Bożego Słowa powinno być najważniejsze. Każdy z nas stanie kiedyś twarzą w twarz z Jezusem, a w dzisiejszych czasach to, że nie dało się czegoś przeczytać i sprawdzić nie będzie żadnym wytłumaczeniem. Bóg zadbał o to, aby każdy miał dostęp do jego słowa, więc należałoby tam w końcu zerknąć zanim będzie „po ptokach”. Na przestrogę podaję parę wersetów, nad którymi warto się zastanowić:
List do Rzymian 3:23 Wszyscy bowiem zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga;
List do Rzymian 1:24-25 Dlatego też Bóg wydał ich nieczystości przez pożądliwości ich serc, aby hańbili swoje ciała między sobą. Oni to zamienili prawdę Bożą w kłamstwo i czcili stworzenie, i służyli jemu raczej niż Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen.
Księga Wyjścia 20:4-5 Nie będziesz czynił sobie żadnego rzeźbionego posągu ani żadnej podobizny czegokolwiek, co jest w górze na niebie, co jest nisko na ziemi ani co jest w wodach pod ziemią. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani nie będziesz im służył, bo ja jestem PAN, twój Bóg, Bóg zazdrosny, nawiedzający nieprawość ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą;
List do Rzymian 1:23 Mienili się mądrymi, a stali się głupi. I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka.
Księga Powtórzonego Prawa 4:16 Abyście się nie zepsuli i nie czynili sobie rzeźbionego posągu, podobizny wszelkiej postaci w kształcie mężczyzny lub kobiety;
Księga Powtórzonego Prawa 27:15 Przeklęty mąż, który zrobi podobiznę rzeźbioną lub laną, Obrzydliwość dla Pana, dzieło rąk rzemieślnika i ustawi go w ukryciu. A cały lud odezwie się i powie: Amen.
felietonyspodambony@gmail.com
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.